"Nikt nie wykorzystał naszego doświadczenia, a nasze zdanie nie było brane pod uwagę" - twierdzą byli już członkowie Prezydenckiej Rady Kultury w Szczecinie.
To, co dzieje się w szczecińskiej kulturze, przestało mi odpowiadać. Nie do takiej rady się zapisałam - mówi prof. Iwasiów.
- Miałam wrażenie, że będę głosem eksperckim, doradczym. Tymczasem po zwolnieniu Cezarego Cichego, trochę jak domek z kart, ten cały wymyślony stan rady się zachwiał. Jeżeli jesteśmy w Prezydenckiej Radzie Kultury, to robimy tylko to, na co ma ochotę pan prezydent - mówi Iwasiów.
Z podobnych powodów zrezygnował też Maciej Kowalewski, socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego.
- Nas nie zapraszano do dyskusji na temat tego, co dzieje się w mieście. O większości decyzji dowiadywaliśmy się z mediów. Wiele z nich było zaskakujących i takich nieprzemyślanych z tym, co nam się wydawało, że powinno być strategią rozwoju kultury w mieście - mówi Kowalewski.
Na pytanie, co się dzieje ze szczecińską radą kultury i jaka jest jej przyszłość, wiceprezydent Szczecina Marcin Biskupski nie odpowiada wprost.
- W sierpniu i we wrześniu nie mieliśmy żadnego spotkania. Ale to też kwestia tego, że w związku z problemami organizacyjnymi w samym Wydziale Kultury, musiałem więcej czasu poświęcić na tzw. działania bieżące. To jest dla mnie zła wiadomość i będę chciał się spotkać z tymi członkami, którzy zrezygnowali - mówi Biskupski.
Kadencja Prezydenckiej Rady Kultury przewidziana jest na cztery lata. Powołano ją w maju tego roku. W radzie pozostało dziesięć osób.
Edycja tekstu: Michał Król


Radio Szczecin
