Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu wyborczego przygotowaną przez Prawo i Sprawiedliwość.
Większość zgłoszonych przez opozycję odrzucono.
Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej powiedział po głosowaniach, że zmiany upolitycznią proces wyborczy.
- Potworek legislacyjny, tylko tak to można określić. Będzie gigantyczny problem z przeprowadzeniem wyborów, z tym, żeby przebiegły w sposób normalny. A w przyszłości będziemy mieli w pełni polityczną Państwową Komisję Wyborczą - mówi Kierwiński.
Piotr Zgorzelski z PSL skrytykował sposób wyboru szefa Krajowego Biura Wyborczego.
- Który w istocie jest sekretarzem Państwowej Komisji Wyborczej. Tak naprawdę będzie go wybierał minister spraw wewnętrznych i administracji. Bo zaproponuje trzech kandydatów, jeżeli oni nie zostaną wybrani, to on go wskaże. Po prostu śmiech na sali - mówi Zgorzelski.
Szymon Szynkowski vel Sęk z PiS podkreślał, że projekt zrealizował postawione cele.
- Po pierwsze miał zwiększać udział obywateli w pracach samorządu. Po drugie, miał odzyskać zaufanie mieszkańców do procesu wyborczego. Po trzecie miał wprowadzić pewne zmiany strukturalne, które sprawią, że wola wyborców będzie lepiej odwzorowana w ramach ordynacji wyborczej - mówi Szynkowski.
Posłowie przyjęli między innymi przepis wprowadzający jednomandatowe okręgi w gminach do 20 tysięcy mieszkańców. Przegłosowano także 5-letnią kadencję samorządu oraz zniesiono możliwość głosowania korespondencyjnego. Nowe przepisy zakładają również dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Będzie ona liczona od przyszłorocznych wyborów samorządowych.
Po pracach w Sejmie ustawa trafi do Senatu.