Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach potwierdza pierwszy od prawie sześciu lat przypadek BSE w Polsce, czyli tzw. choroby szalonych krów. Jednocześnie służby weterynaryjne podkreślają, że jest to przypadek pojedynczy, który nie wpływa na przykład na możliwość eksportu wołowiny przez Polskę.
Ale dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego profesor Krzysztof Niemczuk podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem, że odnotowany przypadek ma charakter atypowy.
- Atypowość tego przypadku polega na tym, że występuje on po prostu raz na jakiś czas u krów w starszym wieku. Co najważniejsze, fakt, że jest to atypowy przypadek BSE powoduje, że kraj nie traci statusu znikomego ryzyka, a w związku z regulacjami Światowej Organizacji Zwierząt, Polska nie traci możliwości eksportu polskiej, bezpiecznej, zdrowej wołowiny na rynek unijny i rynki państw trzecich - wyjaśniał dyrektor PIWet.
Według prof. Krzysztofa Niemczuka, podobne pojedyncze przypadki "choroby szalonych krów" zdarzają się w innych krajach.
- Ostatnio, tak jak monitorowaliśmy, taka sytuacja miała miejsce w Brazylii, Kanadzie, więc takie przypadki atypowego BSE po prostu raz na jakiś czas się zdarzają w państwach, które mają taki status jak Polska, czyli kraj znikomego ryzyka - powiedział.
Poprzedni przypadek "choroby szalonych krów" w Polsce odnotowano w marcu 2013 roku. BSE po raz pierwszy zostało stwierdzone w 1986 roku w Wielkiej Brytanii. W latach 90. w Europie wybuchła epidemia tej choroby, wybijano wówczas masowo całe stada bydła.