Polskiej delegacji przewodniczy prezydent Andrzej Duda, a towarzyszą mu ministrowie zagranicznych i obrony Zbigniew Rau i Mariusz Błaszczak.

Polska jest jednym z krajów, które chcą jak najszybszego wejścia Ukrainy do NATO. Wiadomo, że podczas dzisiejszego szczytu nie ma szans na formalne zaproszenie Kijowa, ale Ukraina miałaby otrzymać przynajmniej zarys swojej drogi do Sojuszu.

Polski prezydent Andrzej Duda zapowiadał też, że będzie chciał rozmawiać o zagrożeniu ze strony Białorusi, gdzie Rosja przenosi broń nuklearną oraz część najemników z Grupy Wagnera. „To jest ewidentna zmiana architektury bezpieczeństwa w naszej części Europy, niebagatelna zmiana. Chcemy, żeby to zostało przez NATO przedyskutowane, także w kontekście pewnego przeglądu polityki nuklearnej NATO“ - mówił prezydent Andrzej Duda.

Kraje bałtyckie oczekują od szczytu NATO w Wilnie przede wszystkim gwarancji bezpieczeństwa na wschodniej flance Sojuszu. Zależy im przede wszystkim na wzmocnieniu planów obronnych w regionie oraz zintegrowanej obrony powietrznej i przeciwrakietowej. W zeszłym tygodniu prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii we wspólnym liście napisali, że sytuacja na wschodniej flance Sojuszu zmieniła się m.in. z powodu rozmieszczenia na Białorusi rosyjskiej taktycznej broni jądrowej. Stanowi to bezpośrednie zagrożenie dla społeczeństw krajów bałtyckich i Polski. Zwrócili też uwagę na niebezpieczeństwo z powodu potencjalnej obecności najemników Grupy Wagnera na Białorusi.

Podczas szczytu, politycy mają też zatwierdzić trzy plany obrony regionalnej dla Europy, w tym jeden dla Polski i krajów bałtyckich. To pierwsze takie dokumenty od czasu Zimnej Wojny. Mają one zagwarantować szybszą i skuteczniejszą obronę danego terytorium w przypadku zagrożenia.

Szczyt NATO w Wilnie rozpoczyna się o 13.00 polskiego czasu i potrwa dwa dni.