Litwini przygotowują się do tygodniowej blokady przejścia granicznego z Polską w Budzisku.
Doradca litewskiego prezydenta zwraca uwagę na miejsce, w którym się ona odbędzie. Protestować będą tam od piątku polscy rolnicy, którzy oczekują od władz w Wilnie wprowadzenia zakazu importu zboża z Ukrainy i wdrożenia przepisów tranzytowych - podobnych do tych, które działają w Polsce.
Przedstawiciele litewskiej straży granicznej i policji poinformowali, że są w stałym w kontakcie z służbami w Polsce i zapewnili, że mają doświadczenie w zapewnieniu porządku podczas tego typu wydarzeń.
Z kolei doradca prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy, Jarosław Niewierowicz powiedział w wileńskiej rozgłośni Żiniu Radijas, że "instytucje sąsiedniego państwa powinny zadbać o bezpieczeństwo" w tym miejscu.
- Nie chodzi tu tylko o kwestie związane z rolnictwem. Tak zwany przesmyk suwalski jest miejscem wrażliwym nie tylko ze względu na komunikację - zwrócił uwagę Niewierowicz.
Jego zdaniem tego typu wydarzenie mogłoby zostać wykorzystane przez stronę trzecią.
Decyzję o proteście na polsko-litewskim przejściu granicznym polscy rolnicy uzasadniają tak zwanym systemem karuzeli zbożowej. Ma to polegać na tym, że ukraińskie zboże przekracza polską granicę i jako towar przewożony tranzytem kieruje się na Litwę, gdzie przestaje być śledzone przez polskie służby. Wówczas zboże wraca na granicę, zmieniane są dokumenty, dzięki czemu ładunek staje się towarem unijnym i może swobodnie wjechać do Polski.
Minister rolnictwa Litwy Kestutis Navickas twierdzi, że podejrzenia te wydają się nieuzasadnione i zaznacza, że ani strona litewska, ani polska nie zaobserwowały żadnych sygnałów, które mogłyby świadczyć o takich działaniach.
Przedstawiciele litewskiej straży granicznej i policji poinformowali, że są w stałym w kontakcie z służbami w Polsce i zapewnili, że mają doświadczenie w zapewnieniu porządku podczas tego typu wydarzeń.
Z kolei doradca prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy, Jarosław Niewierowicz powiedział w wileńskiej rozgłośni Żiniu Radijas, że "instytucje sąsiedniego państwa powinny zadbać o bezpieczeństwo" w tym miejscu.
- Nie chodzi tu tylko o kwestie związane z rolnictwem. Tak zwany przesmyk suwalski jest miejscem wrażliwym nie tylko ze względu na komunikację - zwrócił uwagę Niewierowicz.
Jego zdaniem tego typu wydarzenie mogłoby zostać wykorzystane przez stronę trzecią.
Decyzję o proteście na polsko-litewskim przejściu granicznym polscy rolnicy uzasadniają tak zwanym systemem karuzeli zbożowej. Ma to polegać na tym, że ukraińskie zboże przekracza polską granicę i jako towar przewożony tranzytem kieruje się na Litwę, gdzie przestaje być śledzone przez polskie służby. Wówczas zboże wraca na granicę, zmieniane są dokumenty, dzięki czemu ładunek staje się towarem unijnym i może swobodnie wjechać do Polski.
Minister rolnictwa Litwy Kestutis Navickas twierdzi, że podejrzenia te wydają się nieuzasadnione i zaznacza, że ani strona litewska, ani polska nie zaobserwowały żadnych sygnałów, które mogłyby świadczyć o takich działaniach.