Służby poszukują na Atlantyku jachtu z Polakiem na pokładzie. O pomoc w znalezieniu ojca-żeglarza zwrócił się w mediach społecznościowych jego syn.
Przemysław Siedlecki napisał, że od czwartku nie ma kontaktu ze swoim ojcem Markiem. Wypłynął on jachtem z portu w Hiszpanii, ale nie dotarł do celu i jego losy są nieznane.
Na jachcie nie działa system AIS, ani telefon, co uniemożliwia namierzenie jego pozycji.
- Po kilku rozmowach telefonicznych z doświadczonymi żeglarzami podejrzewamy, że padła elektryka i sterowanie w wyniku czego jacht płynie w dryfie bez możliwości dopłynięcia do jakiegokolwiek portu - napisał Przemysław Siedlecki.
O zaginięciu została poinformowana Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa na terenie Polski oraz Hiszpanii. Syn żeglarza apeluje też o informacje na temat potencjalnego miejsca pobytu jachtu do tych, którzy go zobaczyli.
Na jachcie nie działa system AIS, ani telefon, co uniemożliwia namierzenie jego pozycji.
- Po kilku rozmowach telefonicznych z doświadczonymi żeglarzami podejrzewamy, że padła elektryka i sterowanie w wyniku czego jacht płynie w dryfie bez możliwości dopłynięcia do jakiegokolwiek portu - napisał Przemysław Siedlecki.
O zaginięciu została poinformowana Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa na terenie Polski oraz Hiszpanii. Syn żeglarza apeluje też o informacje na temat potencjalnego miejsca pobytu jachtu do tych, którzy go zobaczyli.