Prezydent Szczecina specjalnie ukrywa, z kim podpisuje umowy - twierdzi radna niezrzeszona Małgorzata Jacyna-Witt.
Na stronach urzędu jest spis umów, jakie zawarło miasto. O ile dowiemy się z niego, jakie firmy współpracowały z magistratem, to dane osób są utajnione, w rubrykę jest wpisane słowo "anonimizacja". Zdaniem radnej, kryją się pod tym "krewni i znajomi królika".
Urząd odpowiada, że imion i nazwisk ujawnić nie może, bo obowiązuje go ustawa o ochronie danych osobowych. Na kilkaset umów podpisanych przez miasto takich kontraktów jest kilkadziesiąt.
Tomasz Klek z biura prasowego magistratu tłumaczy, że wątpliwości ma Sąd Najwyższy. - Sam określił, że są wątpliwości czy samorząd może udostępniać dane osoby fizycznej, w związku z tym każda sprawa powinna być przeanalizowana przez prawników - uważa Klek.
Radna niezrzeszona nie przyjmuje tych wyjaśnień. - Nie bardzo rozumiem, co to znaczy dane tajne w przypadku pieniędzy publicznych - mówi Jacyna-Witt.
Zdaniem Jacyny-Witt, prezydent chce ukryć "korupcję polityczną". - Moim zdaniem, często są to urzędnicy, którzy w ramach obowiązków powinni wykonywać swoje zadania. Natomiast dodatkowe pieniądze (dla nich, przyp. red.) wynikające z budżetu traktuję jako swego rodzaju korupcję polityczną - stwierdziła radna.
Jak tłumaczy urząd, jeżeli ktoś chce poznać dane osoby, która zawarła umowę z miastem, może złożyć wniosek, który przeanalizują miejscy prawnicy. Potem zdecydują czy urząd może ujawnić dane czy nie.
Umowy zawarte z osobami prywatnymi opiewają na kwoty od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Na przykład, za przygotowanie bazy danych miejskich nieruchomości urząd zapłacił anonimowej osobie 3 tysiące, a za "archiwizowanie dokumentów Referatu Ochrony Środowiska" 20 tysięcy złotych.
Urząd odpowiada, że imion i nazwisk ujawnić nie może, bo obowiązuje go ustawa o ochronie danych osobowych. Na kilkaset umów podpisanych przez miasto takich kontraktów jest kilkadziesiąt.
Tomasz Klek z biura prasowego magistratu tłumaczy, że wątpliwości ma Sąd Najwyższy. - Sam określił, że są wątpliwości czy samorząd może udostępniać dane osoby fizycznej, w związku z tym każda sprawa powinna być przeanalizowana przez prawników - uważa Klek.
Radna niezrzeszona nie przyjmuje tych wyjaśnień. - Nie bardzo rozumiem, co to znaczy dane tajne w przypadku pieniędzy publicznych - mówi Jacyna-Witt.
Zdaniem Jacyny-Witt, prezydent chce ukryć "korupcję polityczną". - Moim zdaniem, często są to urzędnicy, którzy w ramach obowiązków powinni wykonywać swoje zadania. Natomiast dodatkowe pieniądze (dla nich, przyp. red.) wynikające z budżetu traktuję jako swego rodzaju korupcję polityczną - stwierdziła radna.
Jak tłumaczy urząd, jeżeli ktoś chce poznać dane osoby, która zawarła umowę z miastem, może złożyć wniosek, który przeanalizują miejscy prawnicy. Potem zdecydują czy urząd może ujawnić dane czy nie.
Umowy zawarte z osobami prywatnymi opiewają na kwoty od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Na przykład, za przygotowanie bazy danych miejskich nieruchomości urząd zapłacił anonimowej osobie 3 tysiące, a za "archiwizowanie dokumentów Referatu Ochrony Środowiska" 20 tysięcy złotych.