Nad prawobrzeżem Szczecina unosił się czarny gęsty dym. W firmie przy ulicy Pomorskiej paliły się przewody elektryczne, części samochodów i elementy z tworzywa sztucznego. Z zakładu ewakuowano pracowników. Nikomu nic się nie stało.

- Na terenie zakładu okazało się, że są zagrożone budynki, a także zbiornik prawdopodobnie z olejem napędowym. W pierwszym etapie zadaniem była obrona tych budynków i zatrzymanie rozprzestrzeniania się pożaru - mówi rzecznik straży pożarnej Piotr Tuzimek.

- Ostro się pali, już nawet płot zaczyna się palić - mówili świadkowie.

Zadzwonił do nas nasz słuchacz z Reptowa - miejscowości oddalonej o ok. 20 km od miejsca pożaru. - Jestem w samochodzie i z mojej miejscowości widać gęsty dym - powiedział.

Sytuacja jest już opanowana. Strażacy apelują do mieszkańców Dąbia o nieotwieranie okien. Wiatr wiał w stronę centrum Szczecina, przez co mieszkańcy Prawobrzeża byli mniej narażeni na wdychanie dymu.

- Rzeki nie zostały zanieczyszczone - zapewniła Barbara Król, wojewódzka inspektor ochrony środowiska w Szczecinie. - Teren jest zabezpieczony geomembraną i odpływ do wód powierzchniowych odbywa się przez separator substancji ropopochodnych. Takie substancje nie powinny przedostać się do wód.

Na ulicy Pomorskiej odblokowano ruch samochodów.