Kandydat PiS na burmistrza Gryfina Tomasz Mirakowski zrywał plakaty kandydata SLD do europarlamentu Bogusława Liberadzkiego - tak twierdzą przedstawiciele Sojuszu.
W internecie opublikowali filmik, który nagrali. Podpisali go "Kompromitacja kandydata PiS na burmistrza Gryfina!".
- To było kilka dni przed wyborami. Spostrzegliśmy mężczyznę, który szedł ciemną, pustą ulicą i niósł pęk naszych plakatów, jeszcze ociekających klejem - opowiada szef rady powiatowej SLD w Gryfinie i autor nagrania, Hubert Andrych. - Na uwagę, że nie wolno tego robić, odpowiedział nam "panie, zrywamy".
Właśnie tę wymianę zdań widać i słychać na filmiku.
- Potem stwierdził, że tylko obrywał odstające narożniki - dodaje Andrych.
Tomasz Mirakowski jest w tej chwili na urlopie, poza granicami kraju. Nie odbiera telefonu. W jego winę nie wierzy Paweł Mucha, przewodniczący zarządu powiatowego PiS w Gryfinie.
- Być może była to próba jakiejś prowokacji. Na pewno jeżeli byłoby jakiekolwiek działanie niezgodne z prawem, to będziemy wyciągać konsekwencje - mówi Mucha.
Zdaniem Bogusława Liberadzkiego, incydent ten nie miał wpływu na wynik wyborów, ale takie zachowanie jest niedopuszczalne. - Niezależnie od tego czy miało czy nie miało, to czegoś takiego się nie robi, bo są pewne zasady - uważa Liberadzki. - Jest to prostackie i niedozwolone.
W czwartek Sojusz Lewicy Demokratycznej podejmie decyzję czy skieruje sprawę na drogę sądową. Za zrywanie plakatów grozi areszt lub grzywna do pięciu tysięcy zł.
- To było kilka dni przed wyborami. Spostrzegliśmy mężczyznę, który szedł ciemną, pustą ulicą i niósł pęk naszych plakatów, jeszcze ociekających klejem - opowiada szef rady powiatowej SLD w Gryfinie i autor nagrania, Hubert Andrych. - Na uwagę, że nie wolno tego robić, odpowiedział nam "panie, zrywamy".
Właśnie tę wymianę zdań widać i słychać na filmiku.
- Potem stwierdził, że tylko obrywał odstające narożniki - dodaje Andrych.
Tomasz Mirakowski jest w tej chwili na urlopie, poza granicami kraju. Nie odbiera telefonu. W jego winę nie wierzy Paweł Mucha, przewodniczący zarządu powiatowego PiS w Gryfinie.
- Być może była to próba jakiejś prowokacji. Na pewno jeżeli byłoby jakiekolwiek działanie niezgodne z prawem, to będziemy wyciągać konsekwencje - mówi Mucha.
Zdaniem Bogusława Liberadzkiego, incydent ten nie miał wpływu na wynik wyborów, ale takie zachowanie jest niedopuszczalne. - Niezależnie od tego czy miało czy nie miało, to czegoś takiego się nie robi, bo są pewne zasady - uważa Liberadzki. - Jest to prostackie i niedozwolone.
W czwartek Sojusz Lewicy Demokratycznej podejmie decyzję czy skieruje sprawę na drogę sądową. Za zrywanie plakatów grozi areszt lub grzywna do pięciu tysięcy zł.
- To było na kilka dni przed wyborami. Spostrzegliśmy mężczyznę, który szedł ciemną, pustą ulicą i niósł pęk naszych plakatów, jeszcze ociekających klejem - mówi Andrych. - Na uwagę, że nie wolno zrywać plakatów, odpowiedział nam "Panie, zrywamy". Potem
- Być może była to próba jakiejś prowokacji. Na pewno jeżeli byłoby jakiekolwiek działanie niezgodne z prawem, to będziemy wyciągać konsekwencje - mówi Mucha.