Mężczyźni byli przetrzymywani w Goleniowie, kobiety w więzieniu w Kamieniu Pomorskim. Tam znajdowały się dwa tymczasowe ośrodki odosobnienia podczas stanu wojennego.
Z 12 na 13 grudnia do celi więzienia w Goleniowie przewieziono m.in. liderów szczecińskiej opozycji. Wśród nich był Stanisław Kocjan.
- Stały cztery łóżka piętrowe, była mała szafeczka wisząca po prawej stronie, a po lewej potwornie śmierdzący kibel - to było całe umeblowanie tego "apartamentu". Mój śmiech wzbudziło to, co Jerzy Urban mówił z kołchoźnika, czyli z głośnika, że kierownictwo Solidarności zostało internowane w bardzo przyzwoitych warunkach, najczęściej w domach wczasowych - mówi działacz.
Najgorsze było czekanie.
- Nie określono naszej perspektywy i to ludzi najmocniej męczyło. Po paru dniach, gdy oswoili się z kratami, zaczęli się zastanawiać, co dalej: czy czeka nas Sybir, czy może Angola, która wtedy zaczęła "socjalizować" i zmierzała w kierunku komunizmu - wspomina Kocjan.
Po kilku tygodniach internowanych przenoszono do zakładów karnych w Wierzchowie Pomorskim, Głogowie i Darłówku.
- Stały cztery łóżka piętrowe, była mała szafeczka wisząca po prawej stronie, a po lewej potwornie śmierdzący kibel - to było całe umeblowanie tego "apartamentu". Mój śmiech wzbudziło to, co Jerzy Urban mówił z kołchoźnika, czyli z głośnika, że kierownictwo Solidarności zostało internowane w bardzo przyzwoitych warunkach, najczęściej w domach wczasowych - mówi działacz.
Najgorsze było czekanie.
- Nie określono naszej perspektywy i to ludzi najmocniej męczyło. Po paru dniach, gdy oswoili się z kratami, zaczęli się zastanawiać, co dalej: czy czeka nas Sybir, czy może Angola, która wtedy zaczęła "socjalizować" i zmierzała w kierunku komunizmu - wspomina Kocjan.
Po kilku tygodniach internowanych przenoszono do zakładów karnych w Wierzchowie Pomorskim, Głogowie i Darłówku.