Zmiana statutu szczecińskich rad osiedli to "kardynalny błąd" - twierdzi radna klubu Bezpartyjni. Inni radni odpowiadają, że w radach nie będzie teraz faworyzowania "ludzi Krzystka", a szanse będą równe.
Zmiany krytykuje radna z prezydenckiego klubu Bezpartyjni Renata Łażewska. - Nie ma żadnej sprzeczności w tym, aby łączyć mandaty. Nie ma też etycznej sprzeczności, wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś z państwa próbuje ograniczyć tym radnym w Polsce, którzy także są sołtysami czy szefami swoich osiedli, ich prawa, to popełnia kardynalny błąd - komentowała w radiowej "Kawiarence politycznej".
Uchwała "przeszła", bo głosowali za nią radni z PiS i PO. Uważają, że rady osiedlowe to polityczne zaplecze prezydenta Szczecina Piotra Krzystka. "Za" zmianami była Urszula Pańka z Platformy.
- Kiedy pan prezydent zaczął kierować do rad osiedli większe kwoty, to zaczęły się dziwne ruchy. Tak naprawdę pan prezydent wchodząc w rady osiedli, niszczy je. Przeciwko temu protestuję. Ma on swoje stowarzyszenie "Szczecin dla Pokoleń", niech uprawie sobie politykę poprzez to stowarzyszenie, a wara mu od rad osiedli - mówiła Pańka.
Radny niezrzeszony Wojciech Dorżynkiewicz uważa, że rady osiedlowe nie są traktowane równo przez władze Szczecina. - Pytanie, jak prezydent Krzystek premiuje swoich ludzi, którzy zarządzają radami osiedli. Mam wrażenie, że premiowane są te rady, gdzie są ludzie prezydenta - mówił Dorżynkiewicz.
Radny Prawa i Sprawiedliwości Rafał Niburski mówi, że zmiana statutu nie jest przeciwko Piotrowi Krzystkowi. - Są buforowe terminy, które powodują, że w ciągu pierwszych 10 miesięcy od powstania rady nie będzie można rady osiedla odwołać. Pół roku przed końcem kadencji również. To są bardzo korzystne zapisy - podkreślał Niburski.
Głosowanie nad uchwałą odbyło się mimo negatywnej opinii prawnika, dlatego o tym czy dokument jest legalny zdecyduje wojewoda.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".