Morze to piękne żaglowce i przygoda, ale to także groźny żywioł, który zbiera swoje żniwo - w sobotę rodziny, przedstawiciele przedsiębiorstw armatorskich i marynarze złożyli kwiaty pod pomnikiem "Tym, co nie powrócili z morza".
Podczas uroczystości na Cmentarzu Centralnym odmówiono modlitwę za zmarłych. Na pomniku znalazły się kolejne tabliczki z nazwiskami marynarzy, którzy zginęli na statkach m.in. z Cemfjorda, który zatonął u brzegów Wielkiej Brytanii.
Przyjaciele odwiedzają swoich kolegów, pamiętają o tragediach, które miały miejsce nawet kilkadziesiąt lat temu, jak tragedia kutra "Mazurek" z 1963 roku, który zatonął 26 lipca.
- Mój kolega, kapitan utopił się. Nie zszedł z mostku. Chyba sześciu się utopiło a jedenastu zostało. Zgodnie z tym, co nauczył go kapitan Borchardt doszedł do wniosku, że nie można zostawić tych, co się topili i poszedł z nimi na dno - tak przyjaciel wspominał Mariana Formelę, który nie wrócił do domu.
- W tradycji morskich krajów są obrazy wotywne i tablice upamiętniające tych, co nie powrócili. Od marynarza do kapitana - mówił kpt. Józef Gawłowicz.
Sobotnia uroczystość odbyła się z okazji Dni Morza. Co roku w tym dniu składa się kwiaty w miejscach pamięci marynarzy.
Przyjaciele odwiedzają swoich kolegów, pamiętają o tragediach, które miały miejsce nawet kilkadziesiąt lat temu, jak tragedia kutra "Mazurek" z 1963 roku, który zatonął 26 lipca.
- Mój kolega, kapitan utopił się. Nie zszedł z mostku. Chyba sześciu się utopiło a jedenastu zostało. Zgodnie z tym, co nauczył go kapitan Borchardt doszedł do wniosku, że nie można zostawić tych, co się topili i poszedł z nimi na dno - tak przyjaciel wspominał Mariana Formelę, który nie wrócił do domu.
- W tradycji morskich krajów są obrazy wotywne i tablice upamiętniające tych, co nie powrócili. Od marynarza do kapitana - mówił kpt. Józef Gawłowicz.
Sobotnia uroczystość odbyła się z okazji Dni Morza. Co roku w tym dniu składa się kwiaty w miejscach pamięci marynarzy.