48 lat od krwawego stłumienia strajków przez komunistyczne władze, posłowie, marszałek, radni i członkowie młodzieżówki złożyli kwiaty pod bramą Stoczni Szczecińskiej.

Kwiaty składał - i wspominał wydarzenia z Grudnia'70 - także były wojewoda, Marek Tałasiewicz. - Wtedy było zimno, ciemno i wszyscy się bali. Byłem na placu Żołnierza i widziałem, jak palił się Komitet Wojewódzki. Widziałem próbę podpalenia Komendy Wojewódzkiej Milicji a potem strajkowaliśmy. Co nas wtedy zaskoczyło? Gigantyczna solidarność. Nam się wydawało, że będzie okropnie, że będzie nam wszystkiego brakowało i że będzie nam trudno przetrwać te dni, ale niczego nam nie brakowało, ludzie sobie pomagali, była spontaniczna życzliwość - powiedział Tałasiewicz.

17 grudnia 1970 roku, w proteście przeciwko podwyżce cen żywności na ulice Szczecina wyszli stoczniowcy i pracownicy innych zakładów. Demonstranci podpalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Podczas zamieszek w Szczecinie zginęło wtedy 16 osób, około stu zostało rannych.