Sprzeniewierzanie się pamięci rzeczy oczywistych i uprawianie propagandy, jak w komunistycznej dyktaturze PRL-u. Tak wypowiedzi części polityków dezawuujące Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych komentował w poniedziałek w "Rozmowie pod krawatem" minister kancelarii prezydenta Paweł Mucha.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości oceniał, że słowa o "zbrodniarzach na pomnikach" czy "bandach wyrzutków społecznych, nierobów i frustratów" - podpisane przez polityków SLD, to spuścizna czasów dyktatury w PRL, gdy fałszowano pamięć o Żołnierzach Wyklętych. A byli to ludzie - jak podkreślał Mucha, którzy wzięli udział w antykomunistycznym powstaniu przeciwko władzy totalitarnej.
- To było pokazanie buntu społeczeństwa wobec niesionej na bagnetach sowieckich władzy totalitarnej, która nie miała nic wspólnego z jakimkolwiek wyborem demokratycznym Polaków. I każdy, kto tego nie rozumie czy udaje, że tego nie rozumie czy nie wie, sprzeniewierza się pamięci historycznej. Bo to są rzeczy oczywiste i dość jednoznaczne. I tutaj nie ma żadnego sporu. Są badania opinii publicznej, które wskazują blisko 90-procentowe poparcie, zwłaszcza wśród przedstawicieli młodego pokolenia - mówi Mucha.
Osiem lat temu polski parlament ustanowił 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. To między innymi przypomnienie daty 1 marca 1951 roku, gdy stracono w więzieniu na Mokotowie zarząd zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".
- To było pokazanie buntu społeczeństwa wobec niesionej na bagnetach sowieckich władzy totalitarnej, która nie miała nic wspólnego z jakimkolwiek wyborem demokratycznym Polaków. I każdy, kto tego nie rozumie czy udaje, że tego nie rozumie czy nie wie, sprzeniewierza się pamięci historycznej. Bo to są rzeczy oczywiste i dość jednoznaczne. I tutaj nie ma żadnego sporu. Są badania opinii publicznej, które wskazują blisko 90-procentowe poparcie, zwłaszcza wśród przedstawicieli młodego pokolenia - mówi Mucha.
Osiem lat temu polski parlament ustanowił 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. To między innymi przypomnienie daty 1 marca 1951 roku, gdy stracono w więzieniu na Mokotowie zarząd zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".
Dodaj komentarz 3 komentarze
Każdy dba o dobre imię swoich rodziców i dziadków, a także o kontynuowaną linię polityczną.
Sami swoi pogadali sobie i pochwalili kogo trzeba !
panie Mucha, nie było "powstania antykomunistycznego". To były większe i mniejsze grupy wyczekujące w bojowych warunkach na III. Wojnę Światową.
Walczyli z Ruskimi i wspieranymi przez nich polskimi władzami oczekując ataku USA i Wielkiej Brytanii na armię ZSRR licząc na możliwość restytucji Polski przedwojennej.
Nie mieli świadomości, że USA i Anglia sprzedały Polskę Stalinowi w Jałcie.
Więcej! Ci żołnierze, którzy nie posłuchali rozkazu o rozformowaniu AK i pozostali w lesie , byli mamieni przez Brytoli i Amerykanów wizją właśnie tej interwencji, która miała przynieść "wolność". Zostali wykorzystani i zdradzeni.
A jednocześnie, gdy zdecydowana większość społeczeństwa próbowała się otrząsnąć po 6 latach wojny i jakość poukładać sobie normalne życie - oni grabili, palili i zabijali. Ja rozumiem, że musieli coś jeść (nie było w lesie marketów), ale w sytuacji, gdy zdecydowana większość budowała, to oni burzyli. To nie mogło wzbudzać sympatii i to tym bardziej, że walczyli w przegranej sprawie sprzedani Stalinowi przez Amerykanów i Angoli.
Wy teraz bezkrytycznie wykorzystujecie propagandowo tragedie tych ludzi i to bezkrytycznie - nie bacząc na tragedie ich ofiar.
A świadkowie tamtych lat jeszcze żyją i pamiętają.
Czyny bohaterskie zasługują na chwałę i uznanie, ale te złe, bandyckie - na potępienie. To wasze bezkrytyczne uwielbienie budzi zrozumiały sprzeciw, bo podszyte jest fałszem.
Wy w ten sposób czynicie krzywdę tym ludziom, których zdradzili ówcześni niby-sojusznicy, zadenuncjonowali rodacy i rodacy wespół z Ruskimi ich zamęczyli.
Naprawdę, uprawiacie niesmaczną propagandę