To nie protest, a manifestacja i nie jest przeciwko rządowi - tak, o pikiecie na polsko-niemieckiej granicy, mówił Artur Nycz.
Nycz nie zgodził się ze zdaniem posła PiS Leszka Dobrzyńksiego, który stwierdził, że "Lobby niemieckie działa, bo chodzi tu o niemiecki interes".
- Absolutnie protestuję przeciwko takiemu przedstawianiu sprawy, ja muszę panu powiedzieć, że gmina Gryfino, która jest gminą przygraniczną ma z tytułu zamknięcia granic bardzo duży problem. Bardzo wielu Polaków, mieszkających w Polsce pracuje za granicą i odwrotnie - tłumaczył Nycz.
Protest w Lubieszynie ma się odbyć w piątek. Dotyczy pracowników medycznych, bo to jedyna grupa zawodowa, która po przekroczeniu granicy nadal musi przechodzić kwarantannę.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Owszem, gdyby to była oddolna inicjatywa, bez jakiegokolwiek zabarwienia politycznego, to można by było mówić o manifestacji, ale tak nie jest.
Mieszkam po stronie niemieckiej i protesty były dobrym rozwiązaniem bo zostaliśmy odcięci od pracy i innych dóbr, ale zawsze znajdą się osoby, które wykorzystaja wszystko politycznie. Ja z rodziną pojechaliśmy do Polski, przeszliśmy kwarantanne i nikt z nas wielce nie protestował bo czasem musimy dostosować się do panującej sytuacji.