Wyrok sprzed dekady uchylony. Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji antykomunistycznej, nie musi przepraszać byłego prezydenta Lecha Wałęsy za to, że nazwał go „tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Bolek”.
O uchylonym wyroku sprzed 10 lat rozmawiali goście czwartkowego "Radia Szczecin na Wieczór".
Jeżeli już sąd chciał zbadać, czy Lech Wałęsa był agentem, to powinien zwyczajnie przeprowadzić postępowanie dowodowe - mówi Krzysztof Wyszkowski, polityk i działacz opozycji antykomunistycznej w PRL-u. - Przesłuchać świadków, których przedstawiłem sądowi i wyrokować dopiero na podstawie w ten sposób zgromadzonej wiedzy, a sąd to zrobił bezczelnie. Bez żadnego postępowania, po prostu nakazał mi przeprosiny. Fikcja prawna, obraz nędzy tego układu postkomunistycznego, który dominował w Gdańsku, który kierował sądami; robił, co chciał.
Pracowałem w biurze Rzecznika Interesu Publicznego i już wtedy nie miałem żadnych wątpliwości, jaka jest prawda - dodaje historyk z biura badań historycznych IPN w Warszawie, dr Piotr Gontarczyk. - To było dla mnie wstrząsające doświadczenie wówczas, kiedy ja na sali sądowej widziałem uśmiechniętego Lecha Wałęsę, który opowiadał "nic mi nie udowodnicie, nic mi nie zrobicie", a wiedziałem już, że niestety pan prezydent istniejące dokumenty, znane w latach 90., zebrane jeszcze przez Antoniego Macierewicza, po prostu jego kancelaria wyprowadziła z archiwum. To była taka trochę, ja to oceniałem jako zupełna bezczelność.
Krzysztof Wyszkowski publicznie zarzucił byłemu prezydentowi współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa w latach 70., czemu Lech Wałęsa zaprzeczał. Wytoczył mu w 2005 roku proces o naruszenie dóbr osobistych za nazwanie go współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". Wyszkowski przegrał proces w pierwszej instancji, jednak na skutek odwołania, wyrok został uchylony do ponownego rozpoznania.
Jeżeli już sąd chciał zbadać, czy Lech Wałęsa był agentem, to powinien zwyczajnie przeprowadzić postępowanie dowodowe - mówi Krzysztof Wyszkowski, polityk i działacz opozycji antykomunistycznej w PRL-u. - Przesłuchać świadków, których przedstawiłem sądowi i wyrokować dopiero na podstawie w ten sposób zgromadzonej wiedzy, a sąd to zrobił bezczelnie. Bez żadnego postępowania, po prostu nakazał mi przeprosiny. Fikcja prawna, obraz nędzy tego układu postkomunistycznego, który dominował w Gdańsku, który kierował sądami; robił, co chciał.
Pracowałem w biurze Rzecznika Interesu Publicznego i już wtedy nie miałem żadnych wątpliwości, jaka jest prawda - dodaje historyk z biura badań historycznych IPN w Warszawie, dr Piotr Gontarczyk. - To było dla mnie wstrząsające doświadczenie wówczas, kiedy ja na sali sądowej widziałem uśmiechniętego Lecha Wałęsę, który opowiadał "nic mi nie udowodnicie, nic mi nie zrobicie", a wiedziałem już, że niestety pan prezydent istniejące dokumenty, znane w latach 90., zebrane jeszcze przez Antoniego Macierewicza, po prostu jego kancelaria wyprowadziła z archiwum. To była taka trochę, ja to oceniałem jako zupełna bezczelność.
Krzysztof Wyszkowski publicznie zarzucił byłemu prezydentowi współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa w latach 70., czemu Lech Wałęsa zaprzeczał. Wytoczył mu w 2005 roku proces o naruszenie dóbr osobistych za nazwanie go współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". Wyszkowski przegrał proces w pierwszej instancji, jednak na skutek odwołania, wyrok został uchylony do ponownego rozpoznania.
Jeżeli już sąd chciał zbadać, czy Lech Wałęsa był agentem, to powinien zwyczajnie przeprowadzić postępowanie dowodowe - mówi Krzysztof Wyszkowski, polityk i działacz opozycji antykomunistycznej w PRL-u.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Co z tego. Przykłady Ziobry i Kaczyńskiego pokazują że jak się ma odpowiednie znajomości to nie trzeba wykonywać wyroków sądów nakazujących przepraszanie.
A kogo poważnego obchodzi to, co sądzi Wyszkowski Gontarczyk czy inny Cęctkniewicz???
Nikogo.
Cały świat wie, że LECH WAŁĘSA Wielkim Człowiek jest. I cały świat go zna.
O Kaczyńskich dowiedział się, przy okazji akcji Polnische Kartoffeln :))
Świat jest pełen zawistników typu "nieodkryty geniusz" czy inny Napoleon, którzy szukają rozgłosu obszczekując ludzi wielkiego formatu i powszechnie uznawanego autorytetu. I
I świętują te swoje triumfiki. Czasem przedwcześnie.
"wyrok został uchylony do ponownego rozpoznania." WIęc na ostateczne rozstrzygnięcie poczekamy.
A tak z czystej ciekawości: czemu nie zapytano przy okazji o KAMIŃŚKIEGO???
Rozmówcami byli ludzie, którzy mieli dostęp do różnych "kwitów" i może widzieli takie, czy Mariusz Kamiński faktycznie donosił SB na swoich kumpli?
Bo już nawet książki (!!!) na ten temat powstały, a PiSowcy wody w gęby nabrali...
@Janek .N
Implikacja.
Fakt, że Wałęsa był TW, nie zaprzecza, że Wałęsa jest symbolem Solidarności i jednym z najbardziej rozpoznawalnych Polaków na świecie.
i tu się z tobą, Mirku, zgadzam.
I choć różne męty i mendy usiłują to na wszelkie sposoby zdezawuować i zdeprecjonować, to nic nie zmieni faktu, że Lechu wielki jest i wielkich rzeczy stał się symbolem.
W przeciwieństwie do Polnische Kartoffeln.