Poseł Sławomir Nitras twierdzi, że Radio Szczecin podało nieprawdziwe informacje. Napisał na Twitterze, że jego dyrektor biura „nie ma nic wspólnego” ze strażnikiem więziennym, który nielegalnie przekazywał informacje od Stanisława Gawłowskiego, gdy ten przebywał w areszcie. Mamy dowody, że jest inaczej.
Strażnik prosi o spotkanie z Nitrasem
Już w akcie oskarżenia czytamy: „Łukasz J. kontaktował się z Krzysztofem Janickim. Przedstawił się Krzysztofowi Janickiemu z imienia i nazwiska oraz z miejsca pracy i wskazał, że chciałby spotkać się z posłem na Sejm RP - Sławomirem Nitrasem. W trakcie pierwszej rozmowy podał, że pracuje w Areszcie Śledczym w Szczecinie i posiada informacje o Stanisławie Gawłowskim. W konsekwencji doszło do kilku rozmów pomiędzy Łukaszem J. a Krzysztofem Janickim”.
Stanisław Gawłowski został zatrzymany przez prokuraturę 13 kwietnia 2018 roku i po przedstawieniu zarzutów, decyzją sądu, trafił na trzy miesiące do Aresztu Śledczego w Szczecinie. Liczne kontakty dyrektora biura Nitrasa i skazanego strażnika więziennego, potwierdza analiza kryminalistyczna, wykonana na zlecenie prokuratury.
SMS-y, rozmowy telefoniczne i MMS
Już cztery dni przed zatrzymaniem Gawłowskiego z numeru telefonu komórkowego należącego do Krzysztofa Janickiego - dyrektora biura poselskiego Sławomira Nitrasa - wysłano pięć SMS-ów do Łukasza J. Do próby połączenia telefonicznego doszło jeszcze dwa dni przed zatrzymaniem Gawłowskiego i dwukrotnie w dniu zatrzymania (13 kwietnia) byłego sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej.
17 kwietnia najpierw strażnik więzienny Łukasz J. zadzwonił do dyrektora biura Nitrasa. Dwie godziny później dyrektor biura poselskiego Nitrasa oddzwonił do strażnika więziennego.
18 kwietnia strażnik więzienny Łukasz J. otrzymał sześć SMS-ów od dyrektora biura posła Nitrasa. Po otrzymaniu wiadomości, strażnik przeprowadził w celi rozmowę ze Stanisławem Gawłowskim - wynika z akt sprawy. Po spotkaniu wysłał dwa SMS-y i jednego MMS-a do dyrektora biura Nitrasa.
W zabezpieczonym telefonie komórkowym Łukasza J. numer telefonu komórkowego do dyrektora biura poselskiego posła Nitrasa, był zapisany jako „Nitras Posel”.
Jak tłumaczył się Nitras?
Przesłuchiwany przez prokuraturę, poseł Sławomir Nitras przyznał, że „do jego biura zwracała się osoba z prośbą o kontakt z nim, powołując się na kontakt z panem Gawłowskim”. Polityk zeznał, że zalecił swojemu dyrektorowi biura, aby „w sposób grzeczny trzymał tą osobę z daleka od siebie i nie doprowadził do kontaktu tego mężczyzny”. Polityk PO przyznał także, że po rewizji w mieszkaniu dyrektora Krzysztofa Janickiego, dotarły do niego informacje, że skazany klawisz więzienny, starał się docierać także do innych parlamentarzystów.
Gawłowski: rozmawialiśmy o pościeli i ręcznikach
Łukasz J. w przeszłości był działaczem młodzieżówki Platformy Obywatelskiej. Aktywistą Młodych Demokratów był także Krzysztof Janicki, który dziś już nie pracuje w biurze posła Nitrasa. Jest obecnie głównym specjalistą w gabinecie marszałka Olgierda Geblewicza z PO.
Stanisław Gawłowski pytany przez śledczych, skąd zna strażnika więziennego, powiedział, że poznał się z Łukaszem J., w biurze poselskim. Mieli rozmawiać na temat... doktoratu, który rzekomo strażnik chciał napisać. Gawłowski wprawdzie posiada tytuł doktorski, ale przed Sądem Okręgowym w Szczecinie - oprócz korupcji i "prania brudnych pieniędzy" - odpowiada za plagiat pracy doktorskiej.
Były sekretarz generalny PO zaprzeczył w śledztwie jakoby przekazywał jakiekolwiek informacje strażnikowi więziennemu. Twierdził, że miał kontakt z Łukaszem J. jedynie w sprawach „wymiany pościeli i ręczników”.
Sąd podziela zarzuty prokuratury
Na początku stycznia Sąd Okręgowy w Szczecinie prawomocnie skazał Łukasza J. oskarżonego o przekazywanie informacji osadzonemu w Areszcie Śledczym w Szczecinie Stanisławowi Gawłowskiemu. W komunikacie prokuratury czytamy: „Sąd Okręgowy w Szczecinie w pełni podzielił zarzuty stawiane przez prokuratora w akcie oskarżenia oraz podkreślił, że postępowanie przygotowawcze zostało przeprowadzone rzetelnie, natomiast zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy świadczy o winie oskarżonego.”