- Doceniam determinację rolników; ich protesty w całym kraju, w tym w Zachodniopomorskiem, przynoszą efekt w postaci negocjacji z rządem - mówił w "Rozmowie pod krawatem" Jan Krzysztof Ardanowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości i były minister rolnictwa.
Rolnicy od kilku tygodni protestują przeciwko unijnemu Zielonemu Ładowi, który ich zdaniem powoduje zmniejszenie opłacalności produkcji. Kolejny postulat to uszczelnienie granicy z Ukrainą i zakaz importu produktów spożywczych i rolnych na polski rynek.
Zdaniem posła Ardanowskiego UE chce zredukować produkcję rolniczą w imię ideologii pod szyldem dbania o ochronę środowiska, ale w oparciu o niezweryfikowane dane.
- Rolnictwo stało się dyżurnym chłopcem do bicia i jest oskarżane o to, że niszczy przyrodę, co jest głęboką niesprawiedliwością i nielogicznością, ponieważ emisja gazów cieplarnianych w rolnictwie europejskim w stosunku do kuli ziemskiej to jest mniej niż 1 procent - podkreślił Ardanowski.
Zdaniem posła Ardanowskiego zmiany proponowane w tzw. Zielonym Ładzie to w rzeczywistości efekt wpływów wielkich światowych korporacji i próba znalezienia nowych rynków zbytu.
- Wielkie międzynarodowe grupy kapitałowe chcą poprzez wielkie gospodarstwa w Brazylii, Argentynie, Nowej Zelandii, w Australii, ale również na Ukrainie chcą być wielkimi producentami żywności, a ten, kto dysponuje żywnością - podobnie zresztą jak energią, a w niektórych regionach świata również wodą - ten de facto rządzi. Nie rządy, nie premierzy, nie państwa, ale rządzą ci, którzy mają podstawowe, strategiczne dobra, a żywność do nich należy - dodał Ardanowski.
Zdaniem Ardanowskiego rolnicy to obecnie najbardziej logicznie i racjonalnie myśląca grupa społeczna w Europie.
- Rolnictwo stało się dyżurnym chłopcem do bicia i jest oskarżane o to, że niszczy przyrodę, co jest głęboką niesprawiedliwością i nielogicznością, ponieważ emisja gazów cieplarnianych w rolnictwie europejskim w stosunku do kuli ziemskiej to jest mniej niż 1 procent - podkreślił Ardanowski.
- Wielkie międzynarodowe grupy kapitałowe chcą poprzez wielkie gospodarstwa w Brazylii, Argentynie, Nowej Zelandii, w Australii, ale również na Ukrainie chcą być wielkimi producentami żywności, a ten, kto dysponuje żywnością - podobnie zresztą jak energią, a w niektórych regionach świata również wodą - ten de facto rządzi. Nie rządy, nie premierzy, nie państwa, ale rządzą ci, którzy mają podstawowe, strategiczne dobra, a żywność do nich należy - dodał Ardanowski.