Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

Włodzimierz Cimoszewicz, europoseł Lewicy. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
Włodzimierz Cimoszewicz, europoseł Lewicy. Fot. Robert Stachnik [Radio Szczecin]
W wyborach do europarlamentu okręgi nie mają większego znaczenia, ponieważ reprezentuje się cały kraj, a nie konkretny region - przekonywał w "Rozmowach pod krawatem" były premier i eurodeputowany Włodzimierz Cimoszewicz.
Dodał jednak, że są sprawy ważne dla regionu, którymi chce się zająć. Kandydat Lewicy do Parlamentu Europejskiego z okręgu zachodniopomorsko-lubuskiego nie obraża się za określanie go mianem "spadochroniarza", a w przypadku zdobycia mandatu chciałby zająć się dwiema sprawami ważnymi dla Bałtyku.

- Bezpiecznymi przewozami substancji niebezpiecznych np. ropy i żeby wreszcie ktoś miał odwagę zająć się sprawą broni chemicznej zalegającej na dnie Bałtyku - powiedział Cimoszewicz.

Włodzimierz Cimoszewicz zapytany to, jak wygląda praca w Brukseli, opisywał, że bywają takie dni, w których trzy komisje, w których zasiada obradują jednocześnie, nawet po 10 godzin.

- Musiałem wybierać najważniejsze elementy z porządku obrad, w których chciałem zabrać głos w komisji spraw zagranicznych, komisji konstytucyjnej, komisji do spraw zewnętrznej ingerencji w nasze systemy polityczne. Biegałem po tych gmachach. Każdego dnia po budynkach Parlamentu Europejskiego robiłem 8-9 tysięcy kroków, a więc tak, jak na dobrym spacerze - powiedział Cimoszewicz.

Włodzimierz Cimoszewicz tłumaczył, że rolników można przekonać do Zielonego Ładu. Mówił także o wyborach w Stanach Zjednoczonych i przełożeniu na sytuację w Ukrainie, a nawet o bezdomnym psie, który na leśnym parkingu wskoczył mu ostatnio do samochodu.

We wtorek gościem Sebastiana Wierciaka w "Rozmowach pod krawatem" będzie Marcin Stefaniak, szef szczecińskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli.
Kandydat Lewicy do Parlamentu Europejskiego z okręgu zachodniopomorsko-lubuskiego nie obraża się za określanie go mianem spadochroniarza, a w przypadku zdobycia mandatu chciałby zająć się dwiema sprawami ważnymi dla Bałtyku.
Włodzimierz Cimoszewicz zapytany to, jak wygląda praca w Brukseli, opisywał, że bywają takie dni, w których trzy komisje, w których zasiada obradują jednocześnie, nawet po 10 godzin.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty