Wirusowe przeziębienie, a do tego maraton trzech meczów w ciągu sześciu dni spowodowały obciążenie dla organizmu zawodników Spójni Stargard - koszykarze musieli udać się na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Jeden ze słuchaczy Radia Szczecin pytał czy leczenie zawodników nie zakłóciło planu przyjęć innych pacjentów.
Wiktor Grudziński, dyrektor sportowy Spójni zapewnia, że obecni w szpitalu zawodnicy nie korzystali z żadnych przywilejów.
- Zgłosili, że czują się osłabieni i podziębieni; skorzystaliśmy z możliwości przyjęcia kroplówki, żeby poczuli się lepiej. Oczywiście, stało się to bez szkody dla innych pacjentów; znaleźliśmy chwilę, gdzie mogli skorzystać z tej możliwości - powiedział.
Nie ukrywa również zdziwienia zainteresowaniem, jakie wzbudził pobyt koszykarzy w poczekalni SOR-u.
- Bardzo się cieszę, że to wzbudza taką sensację, ale to są zawodnicy tutaj zameldowani, są ubezpieczeni i mają takie same prawa skorzystania z usług szpitalnych jak każdy. Nie widzę w tym niczego złego - podkreślił.
Ze wsparcia SOR-u miało skorzystać trzech zawodników Spójni. Szpital odmówił komentarza w tej sprawie, powołując się na tajemnicę lekarską.
Wiktor Grudziński, dyrektor sportowy Spójni zapewnia, że obecni w szpitalu zawodnicy nie korzystali z żadnych przywilejów.
- Zgłosili, że czują się osłabieni i podziębieni; skorzystaliśmy z możliwości przyjęcia kroplówki, żeby poczuli się lepiej. Oczywiście, stało się to bez szkody dla innych pacjentów; znaleźliśmy chwilę, gdzie mogli skorzystać z tej możliwości - powiedział.
Nie ukrywa również zdziwienia zainteresowaniem, jakie wzbudził pobyt koszykarzy w poczekalni SOR-u.
- Bardzo się cieszę, że to wzbudza taką sensację, ale to są zawodnicy tutaj zameldowani, są ubezpieczeni i mają takie same prawa skorzystania z usług szpitalnych jak każdy. Nie widzę w tym niczego złego - podkreślił.
Ze wsparcia SOR-u miało skorzystać trzech zawodników Spójni. Szpital odmówił komentarza w tej sprawie, powołując się na tajemnicę lekarską.