Chcemy utrzymać oddział ginekologiczno-położniczy szpitala w Stargardzie - deklarują władze powiatu i administracja placówki. I zapowiadają działania w tej sprawie.
Zapewniają też, że wbrew pojawiającym się informacjom ginekologia nie zostanie zlikwidowana. Przyznają jednak, że coraz mniejsza liczba porodów przyczynia się do strat finansowych oddziału.
W ocenie Krzysztofa Kowalczyka, dyrektora szpitala, liczba porodów maleje, ale jednocześnie przybyło pacjentek, które korzystają z zabiegów ginekologicznych.
- W poprzednim roku urodziło się w naszym szpitalu 337 dzieci i było ponad 500 zabiegów. Chcemy zrobić wszystko, aby ten oddział utrzymać, żeby to było miejsce pracy - podkreśla Kowalczyk.
Jedną z form promocji jest przyszpitalna szkoła rodzenia, prowadzona przez Barbarę Szyszkę, szefową położnych stargardzkiej ginekologii.
- Przychodzą panie ze swoimi partnerami. Co czwartek i co wtorek spotykamy się na dwie godziny. Fajnie się będziemy bawić, poznawać i dużo się nauczymy - dodaje Szyszka.
Zajęcia rozpoczną się od jutra, natomiast szpital zachęca do korzystania z usług oddziału, podkreślając jego znaczenie dla mieszkańców powiatu.
Edycja tekstu: Joanna Chajdas
W ocenie Krzysztofa Kowalczyka, dyrektora szpitala, liczba porodów maleje, ale jednocześnie przybyło pacjentek, które korzystają z zabiegów ginekologicznych.
- W poprzednim roku urodziło się w naszym szpitalu 337 dzieci i było ponad 500 zabiegów. Chcemy zrobić wszystko, aby ten oddział utrzymać, żeby to było miejsce pracy - podkreśla Kowalczyk.
Jedną z form promocji jest przyszpitalna szkoła rodzenia, prowadzona przez Barbarę Szyszkę, szefową położnych stargardzkiej ginekologii.
- Przychodzą panie ze swoimi partnerami. Co czwartek i co wtorek spotykamy się na dwie godziny. Fajnie się będziemy bawić, poznawać i dużo się nauczymy - dodaje Szyszka.
Zajęcia rozpoczną się od jutra, natomiast szpital zachęca do korzystania z usług oddziału, podkreślając jego znaczenie dla mieszkańców powiatu.
Edycja tekstu: Joanna Chajdas