Nie było mega promocji, świetnych ofert czy prezentów. Nie było też tłumów. Bez fajerwerków otwarto w czwartek nowy sklep na terenie byłej Stoczni Szczecińskiej.
Budowa dyskontu od początku wzbudzała wiele kontrowersji. Szczególnie wśród byłych pracowników zakładu i związkowców. Według nich, postawienie marketu to kolejny krok, który uniemożliwi reaktywację przemysłu stoczniowego w Szczecinie.
- To nie jest smutne, tylko dramatyczne. Tu może pracować kilkanaście osób, a nie kilkaset czy kilka tysięcy - mówi Krzysztof Fidura z "Solidarności". - A żyjemy w mieście, w którym jest najwyższe bezrobocie w kraju.
- Jak ma być pusto, to lepiej żeby coś było - przyznała jedna ze szczecinianek, która mieszka w okolicy. - W pobliżu nie ma żadnego sklepu.
W Stoczni Szczecińskiej część hal i terenów wynajmują prywatne firmy. Reszta stoi pusta. Do tej pory nie zgłosił się żaden inwestor zainteresowany ponownym rozpoczęciem budowy statków.
- To nie jest smutne, tylko dramatyczne. Tu może pracować kilkanaście osób, a nie kilkaset czy kilka tysięcy - mówi Krzysztof Fidura z "Solidarności". - A żyjemy w mieście, w którym jest najwyższe bezrobocie w kraju.
- Jak ma być pusto, to lepiej żeby coś było - przyznała jedna ze szczecinianek, która mieszka w okolicy. - W pobliżu nie ma żadnego sklepu.
W Stoczni Szczecińskiej część hal i terenów wynajmują prywatne firmy. Reszta stoi pusta. Do tej pory nie zgłosił się żaden inwestor zainteresowany ponownym rozpoczęciem budowy statków.