Podczas przetargu na budowę szczecińskiej spalarni odpadów mogło dojść do uchybień proceduralnych, które mogą kosztować miliony unijnych dotacji - donosi Gazeta Wyborcza. Prezes Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Tomasz Lachowicz uważa, że dotacja nie jest zagrożona.
Jak duża jest groźba, że Szczecin straci 250 milionów złotych unijnego dofinansowania budowy spalarni? Problemem dla rygorystycznych urzędników unijnych może być rezygnacja radcy prawnego Jarosława Jerzykowskiego. De facto złożył ją już po zakończeniu postępowania, ale dokument ma datę o trzy miesiące wcześniejszą. Sam Jerzykowski zapewnia, że pracował dla inżyniera kontraktu i bardzo późno dowiedział się o tym, że w dokumentach figuruje jako biegły.
Prezydent Piotr Krzystek cytowany przez gazetę podkreśla, że według opinii prawnej, które zamówiło miasto po przetargu na spalarnię wynika, że działania Jerzykowskiego nie miały wpływu na wygraną Mostostalu, z którym był wcześniej związany. Jednak prawnicy zwracają uwagę, że mimo wszystko nie powinien uczestniczyć w przetargu, a antydatowana rezygnacja może być podstawą do cofnięcia unijnej dotacji.
- Szczecinowi nie grozi utrata unijnych dotacji - zapewnia prezes Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów. Tomasz Lachowicz podkreśla, że przetarg sprawdzał zarówno Urząd Zamówień Publicznych oraz Krajowa Izba Odwoławcza.
- Wszystkie te podobno sensacyjne dokumenty, włącznie z e-mailami udostępniliśmy w postępowaniu wykonawcom i nikt nie podniósł tego tematu - tłumaczy Lachowicz.
Według informacji Gazety, o antydatowanie dokumentu prosili urzędnicy. - Nikt nikogo nie zmuszał - odpowiada Lachowicz. - Pan Jerzykowski przesłał skan oświadczenia.
Do Jarosława Jerzykowskiego na razie nie udało się nam dodzwonić.