W Stanach Zjednoczonych komisariaty policji znalazły się pod specjalnym nadzorem po tym jak w czwartek czarnoskóry Micah Johnson w Dallas zastrzelił pięciu funkcjonariuszy, a siedmiu ranił. Była to zemsta za zabicie podczas interwencji stróżów prawa w ostatnim tygodniu dwóch Afroamerykanów. Z tego powodu w całym kraju dochodzi do protestów, które często przeradzają się w zamieszki.

Podczas weekendu aresztowano ponad 300 osób. W stanie Minnesota, gdzie podczas interwencji policji zginął jeden ciemnoskóry Amerykanin, zatrzymano 50 osób, a w stronę funkcjonariuszy rzucano m.in. koktajlami Mołotowa. 129 osób do aresztu trafiło w Luizjanie, niespokojnie było w Nowym Jorku i Chicago.

Rodzina mężczyzny, który został zastrzelony w Minnesocie wystosowała specjalne oświadczenie do mediów. Zaapelowała o spokój podczas protestów i uszanowanie pamięci ofiar.

W USA groźby wobec stróżów prawo pojawiają się przede wszystkim w internecie w mediach społecznościowych. Nie brakuje też telefonów z pogróżkami. W związku z tym w wiele komisariatów ogłosiło podniesienie poziomu zagrożenia. W innych podjęto decyzje, że policjanci mogą wyjeżdżać na patrole wyłącznie w parach.