Zniszczone przez nawałnicę miejsca na Kaszubach są zmienione nie do poznania. Zniknęło wiele pomników przyrody.
- W obliczu ogromu strat nieoceniona jest pomoc sąsiedzka - podkreśla prezes OSP w Sulęczynie Robert Roda. Z oznakami sąsiedzkiej solidarności spotyka się w każdym z licznych miejsc, do których od ponad tygodnia wyruszają jednostki straży.
- Teraz tak naprawdę można było zobaczyć, jak wszyscy trzymają się razem. Każdy pomagał, dawał sprzęty, ludzie dożywiali się nawzajem. Łzy cisnęły się do oczu, jak się na to patrzyło - mówi Roda.
Wciąż mnóstwo pracy mają między innymi mieszkańcy Parchowa, gdzie w wyniku nawałnic uszkodzonych zostało około 300 budynków. - Wichura zwaliła dach i zawaliła cały strop. Bardzo pomagają nam przyjaciele, znajomi sąsiedzi, praktycznie wszyscy się udzielają. Dziękuję, że mamy takich wspaniałych ludzi w Parchowie - mówi właścicielka gospodarstwa, które zostało uszkodzone w nawałnicy.
W Sylcznie koło Parchowa u państwa Jażdżewskich, krajobraz wciąż wygląda jak po nawałnicy. - Jeszcze nie możemy dojść do siebie. Ciężko jest się odbudować psychicznie. Rodzice ciężko to przeżyli. Cały dorobek taty poszedł. Połowa upraw leży i nie wiadomo co z tym robić. Są dwa hektary, które tylko wziąć i zaorać. Czekamy i się modlić - mówi mieszkaniec Sylczna.
W gminie Parchowo pracuje wojsko, energetycy, nadzór budowlany i organizacje paramilitarne. Jak zgodnie przyznają mieszkańcy sytuacja jest już opanowana. Teraz najważniejsze by zdążyć przed zimą.
W nawałnicy, która 11 i 12 sierpnia przeszła przez Pomorze zginęło 6 osób i 36 zostało rannych. Wichura zniszczyła domy w okolicznych wsiach i 44 tysiące hektarów lasu.
- W obliczu ogromu strat nieoceniona jest pomoc sąsiedzka - podkreśla prezes OSP w Sulęczynie Robert Roda. Z oznakami sąsiedzkiej solidarności spotyka się w każdym z licznych miejsc, do których od ponad tygodnia wyruszają jednostki straży.
Wciąż mnóstwo pracy mają między innymi mieszkańcy Parchowa, z którymi rozmawiał Sebastian Kwiatkowski.