Greckie służby niepokoi nagły wzrost napływu migrantów. Od początku sierpnia na wyspy we wschodniej części Morza Egejskiego przybyło ponad 2400 osób, z czego około połowa w ostatnim tygodniu. Burmistrz Lesbos stwierdził, że to może oznaczać zmianę polityki migracyjnej Turcji.
W ciągu zaledwie czterech dni z tureckiego wybrzeża na greckie wyspy dotarło ponad tysiąc migrantów. Burmistrz Lesbos Spiros Galinos przyznał, że to niepojące liczby.
- Byliśmy przyzwyczajeni do co najwyżej 30 osób dziennie, a teraz mamy nawet 200 jednego dnia - powiedział burmistrz w greckiej telewizji SKAI i wyraził obawę, że to może świadczyć o zmianie polityki migracyjnej Ankary. - Nie wiem czy wciąż jest w mocy porozumienie unijno-tureckie, czy zmierzamy do jego wypowiedzenia.
Spiros Galinos podkreślił, że jeśli ten stan utrzyma się, wyspa ponownie znajdzie się w niezwykle trudnej sytuacji.
Obecnie na Lesbos przebywa ponad siedem tysięcy migrantów. Z nagłym napływem uchodźców boryka się też Chios i Samos. Władze tych wysp apelują o ich natychmiastową ewakuację.
- Byliśmy przyzwyczajeni do co najwyżej 30 osób dziennie, a teraz mamy nawet 200 jednego dnia - powiedział burmistrz w greckiej telewizji SKAI i wyraził obawę, że to może świadczyć o zmianie polityki migracyjnej Ankary. - Nie wiem czy wciąż jest w mocy porozumienie unijno-tureckie, czy zmierzamy do jego wypowiedzenia.
Spiros Galinos podkreślił, że jeśli ten stan utrzyma się, wyspa ponownie znajdzie się w niezwykle trudnej sytuacji.
Obecnie na Lesbos przebywa ponad siedem tysięcy migrantów. Z nagłym napływem uchodźców boryka się też Chios i Samos. Władze tych wysp apelują o ich natychmiastową ewakuację.