W Brukseli rozpoczęło się spotkanie unijnych ministrów do spraw europejskich, na którym ma być omówiona sytuacja w Polsce.
We wtorek będzie tylko dyskusja, dalsze decyzje uzależnione są od rozmów Polski z Komisją, która sięgnęła po artykuł 7.
- To sprawa bardzo ważna. Po raz pierwszy taka procedura została uruchomiona. Ale chcę podkreślić, że dziś nie jest czas na decyzje - powiedziała przed spotkaniem Ekaterina Zachariewa, minister spraw zagranicznych Bułgarii, kierującej pracami Unii Europejskiej. Najpierw informacje przedstawi wiceszef Komisji Frans Timmermans, który zapewne powtórzy zastrzeżenia do reform sądownictwa. Unijni urzędnicy powiedzieli Polskiemu Radiu, że ma to być krótka prezentacja, ograniczająca się do kalendarza rozmów z polskimi władzami, techniczna, pozbawiona emocji. Według relacji unijnych urzędników, chodzi o to, by nie eskalować konfliktu w momencie, kiedy zarówno przedstawiciele Polski, jak i Komisji mówią o możliwym porozumieniu.
We wtorek głos w dyskusji będą mogli zabrać także ministrowie państw członkowskich. Podczas poprzednich dwóch debat chętnie wypowiadali się przedstawiciele Szwecji, Belgii i Holandii, a także Francji i Niemiec. Dziś niemiecki minister do spraw europejskich Michel Roth wypowiadał się w pojednawczym tonie. Mówił o prowadzonym dialogu i nadziejach na porozumienie. Polska ma czas do 20 marca, by odnieść się do zastrzeżeń Komisji dotyczących reform sądownictwa. Jeśli dojdzie do porozumienia na linii Bruksela - Warszawa, wtedy Komisja będzie mogła wycofać wniosek o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce.