W Strasburgu około tysiąca osób oddało hołd ofiarom wtorkowego zamachu, w wyniku którego cztery osoby straciły życie. Na Placu Klebera, jednym z głównych w stolicy Alzacji, wokół stojącej tam świątecznej choinki zebrał się tłum ludzi. Przyszli z kwiatami i zniczami.
Na estradzie mała dziewczynka odczytała spontanicznie napisany list, po którym popłynęły słowa piosenki o miłości Jacques'a Brela. Dziewczynka zauważyła, że antidotum na radykalizację to edukacja, otwartość na świat i życie w miłości. Zebrani na placu nie kryli łez.
Na stronach społecznościowych pojawiły się przepełnione emocjami wpisy, że Strasburg - miasto otwarte, nie tylko alzackie, ale i europejskie, symbol pokoju - doznał takiej tragedii przez fanatyzm.
We wtorek uzbrojony napastnik otworzył ogień do osób odwiedzających bożonarodzeniowy jarmark w Strasburgu. Zginęły 4 osoby, a 11 zostało rannych, w tym Polak. Zamachowcem okazał się Cherif Chekatt, Francuz pochodzenia marokańskiego, który już wcześniej był obserwowany przez francuskie służby pod kątem ewentualnego zagrożenia terrorystycznego. Mężczyzna zginął dwa dni później podczas obławy, w której uczestniczyło ponad siedmiuset funkcjonariuszy francuskich służb bezpieczeństwa. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie, ale francuskie władze zaprzeczyły, jakoby to islamiści odpowiadali za tę zbrodnię.
Po ataku zatrzymano w sumie siedem osób. W sobotę z aresztu zwolniono rodziców i dwóch braci napastnika, w niedzielę - kolejne dwie osoby, związane z Chekattem. Śledczy sprawdzają, czy ktoś pomagał mężczyźnie przy przeprowadzeniu ataku i w czasie dwudniowej ucieczki.