Rumunia, która od dwóch tygodni sprawuje półroczne przewodnictwo w Unii, przyspiesza prace nad przepisami, które mogą utrudnić powstanie Nord Stream 2. Te prace blokowały dwie poprzednie prezydencje - austriacka i bułgarska. We wtorek przepisami zajmą się eksperci z 28 krajów na spotkaniu w belgijskiej stolicy.
Rumunia przedstawi najnowszą propozycję kompromisu, który ma pozwolić na zaakceptowanie przez większość krajów nowelizacji przepisów. Polscy dyplomaci mówią, że najważniejsze dla Warszawy zapisy znalazły się w propozycji Rumunii.
- Kluczowy jest zapis o konieczności dostosowania do unijnych regulacji wszystkich nowych gazociągów. Nie ma żadnych furtek i propozycji wyłączeń dla Nord Stream 2 co proponowali na przykład Austriacy - powiedział jeden z polskich dyplomatów. Dodał, że są także inne rozwiązania, które pozwolą uzyskać poparcie większej liczby krajów.
Do tej pory grupa zwolenników zmian w przepisach liczyła 10-11 państw. Po drugiej stronie byli przeciwnicy, głównie z tych krajów, których spółki tworzą konsorcjum budujące drugą nitkę Gazociągu Północnego: przede wszystkim Niemcy, Holandia i Austria, ale też Bułgaria.
Pozostałe kraje na razie się nie wypowiadały i nie wiadomo, który obóz mogłyby poprzeć w ewentualnym głosowaniu. Z szacunków polskich dyplomatów wynika, że neutralne poparcie Włoch i Hiszpanii, a także Francji, wystarczy do przyjęcia przepisów, które utrudnią powstanie Nord Stream 2.
Ostateczny kształt znowelizowanej dyrektywy będzie zależał od wyniku negocjacji krajów członkowskich z Parlamentem Europejskim, który już swoje stanowisko przygotował i czeka na unijne rządy. W tej sprawie ważny jest czas - znowelizowane przepisy, by mogły objąć Nord Stream 2, muszą być przyjęte przed ukończeniem budowy drugiej nitki Gazociągu Północnego, co jest planowane na grudzień tego roku.
Prace nad zmianami w dyrektywie utrudnia kalendarz wyborczy: w maju odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Nowelizacja musi być więc przyjęta najpóźniej na kwietniowej sesji plenarnej, ostatniej przed wyborami. Jeśli tak się nie stanie, to zanim prace w nowym Europarlamencie zostaną wznowione, będzie jesień i już będzie za późno na przyjmowanie przepisów.
Przeciwnicy Nord Stream 2 mogliby jeszcze zyskać więcej czasu na sfinalizowanie prac nad przepisami, gdyby opóźniła się całą inwestycja i budowa zakończyła nie tym a w przyszłym roku. Tak może się zdarzyć bo już teraz Rosjanie mają kłopot z uzyskaniem zgody Danii i nie jest wykluczone, że będą musieli poprowadzić gazociąg inną trasą.