Ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski dodał, że głównym odbiorcą słów Władimira Putina było społeczeństwo rosyjskie. Podkreślał, że Rosja nie odnosiła ostatnio sukcesów w polityce zagranicznej.
- Przypomnę o fiasku spotkania normandzkiego w sprawie przyszłości Ukrainy. Wydawało się, że Rosji uda się 'wycisnąć' z Ukrainy pewne ustępstwa, a do tego nie doszło. Są sankcje, które zostały nałożone przez Kongres Stanów Zjednoczonych. Są też wyroki europejskich sądów, które zakazują, by gazociągi w Niemczech były zapełnione, zapchane rosyjskim gazem. Jest obecność wojsk amerykańskich w Polsce, jest adaptacja NATO. Te wszystkie kwestie w jakiejś mierze utrudniają dalszą ekspansję rosyjską - zwrócił uwagę.
Szatkowski uważa, że fałszujące historię wypowiedzi Władimira Putina nie będą miały wpływu na opinię międzynarodową, bo już teraz pojawiły się wypowiedzi wpływowych zachodnich polityków i środowisk, krytykujące to, co powiedział prezydent Rosji. W tym kontekście wymienił m.in. wypowiedź liberalnego europosła Guy Verhofstadta, który napisał, że podważanie tego, że Stalin wszedł w zmowę z Hitlerem i zniszczył Polskę jest "szalone". Według Tomasza Szatkowskiego możliwe jest, że Putin swoje słowa kierował w pierwszej kolejności do rosyjskiego społeczeństwa. - Pytanie, czy głównym odbiorcą nie mają być kręgi wewnętrzne, a to też świadczy o pewnym kryzysie wsparcia dla władzy w Rosji - mówił ambasador.
Władimir Putin stwierdził między innymi, że przyczyną II Wojny Światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku. Mówił też, że we wrześniu 1939 roku Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
W piątek Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało ambasadorowi Rosji w Warszawie sprzeciw Polski wobec insynuacji historycznych rosyjskiego rządu.
Szatkowski uważa, że fałszujące historię wypowiedzi Władimira Putina nie będą miały wpływu na opinię międzynarodową, bo już teraz pojawiły się wypowiedzi wpływowych zachodnich polityków i środowisk, krytykujące to, co powiedział prezydent Rosji. W tym kontekście wymienił m.in. wypowiedź liberalnego europosła Guy Verhofstadta, który napisał, że podważanie tego, że Stalin wszedł w zmowę z Hitlerem i zniszczył Polskę jest "szalone". Według Tomasza Szatkowskiego możliwe jest, że Putin swoje słowa kierował w pierwszej kolejności do rosyjskiego społeczeństwa. - Pytanie, czy głównym odbiorcą nie mają być kręgi wewnętrzne, a to też świadczy o pewnym kryzysie wsparcia dla władzy w Rosji - mówił ambasador.
Władimir Putin stwierdził między innymi, że przyczyną II Wojny Światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku. Mówił też, że we wrześniu 1939 roku Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
W piątek Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało ambasadorowi Rosji w Warszawie sprzeciw Polski wobec insynuacji historycznych rosyjskiego rządu.