Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz poinformował, że Polska przekazała Białorusi poprzez jej ambasadora w Warszawie wyrazy "zdziwienia, rozczarowania i niepokoju wypowiedziami prezydenta Aleksandra Łukaszenki i jego najbliższego otoczenia".
Jak mówił wiceminister, dyplomata białoruski został w trybie pilnym zaproszony do MSZ w związku z "szeregiem nieprawdziwych twierdzeń, oskarżeń padających z ust najwyższych przedstawicieli władz białoruskich wobec Polski".
Wiceszef MSZ podkreślił, że Polska uznaje taką "narrację za bezzasadną i opartą na nieprawdziwych i szkodliwych argumentach". Zaznaczył, że nasz kraj nie ma żadnych wrogich zamiarów wobec Białorusi. Marcin Przydacz zaakcentował, że w Polsce nie toczy się żadna debata na temat jakichkolwiek przesunięć granicznych, geopolitycznych, nie ma żadnych ruchów wojsk, a tego typu twierdzenia - jak mówił - padały w debacie publicznej w Republice Białorusi.
- Jest to naszym zdaniem próba nastraszenia społeczeństwa białoruskiego jakimś wyimaginowanym wrogiem zewnętrznym - ocenił wiceminister.
Przypomniał, że w tej sprawie wypowiadały się zarówno najwyższe władze polskie, jak i Unia Europejska oraz NATO. Dodał, że Polska wielokrotnie podkreślała - także na forach międzynarodowych - uznanie suwerenności, niezawisłości Białorusi i nienaruszalność jej granic oraz wartość prawa międzynarodowego i konieczność jego poszanowania.
W rozmowie z białoruskim dyplomatą Marcin Przydacz przypomniał, że w ostatnich latach "to nie Polska, ale inny sąsiad Białorusi naruszał granice innych państw".
W związku z zatrzymaniem przez Białoruś transportu humanitarnego wysłanego przez NSZZ "Solidarność" wiceminister przekazał ambasadorowi oczekiwanie, że pomoc zostanie wpuszczona.
Jak mówił Marcin Przydacz, rozmowa z białoruskim dyplomatą była "długa" i momentami "gorąca". "Staraliśmy się o sytuacji na Białorusi i o sytuacji międzynarodowej wokół Białorusi dyskutować" - dodał wiceszef MSZ.
Wiceszef MSZ podkreślił, że Polska uznaje taką "narrację za bezzasadną i opartą na nieprawdziwych i szkodliwych argumentach". Zaznaczył, że nasz kraj nie ma żadnych wrogich zamiarów wobec Białorusi. Marcin Przydacz zaakcentował, że w Polsce nie toczy się żadna debata na temat jakichkolwiek przesunięć granicznych, geopolitycznych, nie ma żadnych ruchów wojsk, a tego typu twierdzenia - jak mówił - padały w debacie publicznej w Republice Białorusi.
- Jest to naszym zdaniem próba nastraszenia społeczeństwa białoruskiego jakimś wyimaginowanym wrogiem zewnętrznym - ocenił wiceminister.
Przypomniał, że w tej sprawie wypowiadały się zarówno najwyższe władze polskie, jak i Unia Europejska oraz NATO. Dodał, że Polska wielokrotnie podkreślała - także na forach międzynarodowych - uznanie suwerenności, niezawisłości Białorusi i nienaruszalność jej granic oraz wartość prawa międzynarodowego i konieczność jego poszanowania.
W rozmowie z białoruskim dyplomatą Marcin Przydacz przypomniał, że w ostatnich latach "to nie Polska, ale inny sąsiad Białorusi naruszał granice innych państw".
W związku z zatrzymaniem przez Białoruś transportu humanitarnego wysłanego przez NSZZ "Solidarność" wiceminister przekazał ambasadorowi oczekiwanie, że pomoc zostanie wpuszczona.
Jak mówił Marcin Przydacz, rozmowa z białoruskim dyplomatą była "długa" i momentami "gorąca". "Staraliśmy się o sytuacji na Białorusi i o sytuacji międzynarodowej wokół Białorusi dyskutować" - dodał wiceszef MSZ.