Niemiecka prasa reaguje na raport polskiego rządu o stratach wojennych i jego decyzję o wystąpieniu o reparacje wobec władz federalnych.
Niektóre media przyznają, że Niemcy potraktowały ten temat po macoszemu. Wartość poniesionych przez Polskę strat oszacowano na ponad 6 bilionów złotych.
Dziennik "FAZ" zauważa, że Niemcy doskonale wiedzą, że poruszana przez Polskę kwestia reparacji nie mogła zostać zamknięta, ale dają sobie zamknąć usta "groźbą poprawności politycznej".
"Niemcy dopuściły się nieopisanych zbrodni, dlatego trudno odmówić sensu wracania do tego tematu. Tyle tylko, że polskie żądania są już nieegzekwowalne" - czytamy.
Dziennik "FAZ" zauważa, że Niemcy doskonale wiedzą, że poruszana przez Polskę kwestia reparacji nie mogła zostać zamknięta, ale dają sobie zamknąć usta "groźbą poprawności politycznej".
"Niemcy dopuściły się nieopisanych zbrodni, dlatego trudno odmówić sensu wracania do tego tematu. Tyle tylko, że polskie żądania są już nieegzekwowalne" - czytamy.
W podobnym tonie wyraził się szef Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich, Peter Oliver Loew.
- Polski rząd wykorzystuje historię do zmobilizowania wyborców. Po tylu latach obliczona przezeń astronomiczna suma jest nieadekwatna do dzisiejszych czasów - stwierdził Loew.
Nieco innego zdania jest korespondent ARD w Warszawie Martin Adam.
- Polska nie oczekuje współczucia, lecz sprawiedliwego traktowania. Niemieckie władze od dekad przyznają się do odpowiedzialności za wyrządzone jej szkody, ale zawsze wstydliwie milkną, gdy pojawia się temat reparacji. Wskazując na prawne uregulowania z okresu stalinizmu, rząd federalny wysyła zły sygnał - powiedział.