Po jednodniowym buncie rosyjskich najemników nie wiadomo, gdzie się znajduje ich dowódca i koordynator Jewgienij Prigożyn.
Dopiero po 48 godzinach od zakończenia marszu Wagnerowców na Moskwę została opublikowana jego wypowiedzi.
Koordynator "Grupy Wagnera" nie poinformował, gdzie się znajduje. W dwóch krótkich komunikatach kolejny raz tłumaczył, że jego bunt nie miał na celu obalenia władzy i wyraża żal, że być może jego grupa najemnicza od 1 lipca zostanie wchłonięta przez Ministerstwo Obrony Rosji.
Ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Musiejenko stwierdził, że sobotni bunt najemników to dopiero początek serialu. "Aktorzy będą się zmieniali, będzie wiele sezonów - serial będzie kontynuowany. To na pewno nie koniec i zobaczymy jeszcze wiele interesujących wydarzeń. Jedno wydaje się pewne - finałowym epizodem będzie odsunięcie Władimira Putina od władzy" - stwierdził ukraiński ekspert.
Część niezależnych komentatorów wskazuje, że bunt Jewgienija Prigożyna był związany nie tylko z osobistymi rozliczeniami między biznesmenem a Władimirem Putinem, ale odbywał się pod parasolem jednej ze służb bezpieczeństwa.
Koordynator "Grupy Wagnera" nie poinformował, gdzie się znajduje. W dwóch krótkich komunikatach kolejny raz tłumaczył, że jego bunt nie miał na celu obalenia władzy i wyraża żal, że być może jego grupa najemnicza od 1 lipca zostanie wchłonięta przez Ministerstwo Obrony Rosji.
Ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Musiejenko stwierdził, że sobotni bunt najemników to dopiero początek serialu. "Aktorzy będą się zmieniali, będzie wiele sezonów - serial będzie kontynuowany. To na pewno nie koniec i zobaczymy jeszcze wiele interesujących wydarzeń. Jedno wydaje się pewne - finałowym epizodem będzie odsunięcie Władimira Putina od władzy" - stwierdził ukraiński ekspert.
Część niezależnych komentatorów wskazuje, że bunt Jewgienija Prigożyna był związany nie tylko z osobistymi rozliczeniami między biznesmenem a Władimirem Putinem, ale odbywał się pod parasolem jednej ze służb bezpieczeństwa.