Prezydent Frank-Walter Steinmeier, przebywający obecnie z trzydniową wizytą w Rzymie, wyraził słowa uznania dla trudu włożonego przez Włochów w walkę z kryzysem migracyjnym.
"Europa nie uznała w wystarczający sposób wzięcia tej odpowiedzialności przez stronę włoską" - zaznaczył.
Gospodarz Pałacu Bellevue dodał, że także w jego kraju nie ma obecnie pilniejszego problemu niż nieustający napływ uchodźców. Według niego Niemcy są głównym krajem docelowym dla osób docierających szlakami migracyjnymi ze wschodu i południa.
"Ponad jedną trzecią wniosków azylowych, złożonych w pierwszej połowie roku w Unii Europejskiej, odnotowano w Niemczech" - powiedział.
Takich głosów jest za Odrą coraz więcej, bez względu na polityczne barwy. Wyłania się z nich obraz kraju, w którym nie ma już miejsca na dalszych imigrantów.
Premier Hesji Boris Rhein zażądał wzmocnienia kontroli na granicy z Polską. Lider bawarskiej CSU Markus Söder domaga się zaś przywrócenia górnego limitu liczby przyjmowanych uchodźców. Wielu polityków, w tym sam prezydent, opowiada się za przymusową relokacją, wykluczaną jednak przez inne państwa członkowskie.