"Ich pomysł to destabilizacja przez wszczynanie coraz to nowych pożarów" - podkreśla. Przykłady? Napięcia na Bałkanach. Ale też na Bliskim Wschodzie. Prezydent oskarża Rosjan o popieranie terrorystów z Hamasu. Mówi, że atak z siódmego października bardzo sprzyja Moskwie. Ostrzega przed zacieśniającymi się więzami między Kremlem i Iranem. Iranem, który dostarcza Rosjanom np. drony, a jednocześnie, jak mówi polityk, wspiera Hamas.
Wołodymyr Zełeński przyznaje, że wybuch konfliktu na Bliskim Wschodzie utrudnia sytuację jego kraju. Zachodni sojusznicy kierują uwagę i być może też zasoby ku Izraelowi i Gazie, a Kijów nadal potrzebuje sprzętu.
Prezydent Zełeński przyznaje też, że ukraińska kontrofensywa nie była spektakularnym sukcesem, ale zastrzega, że trudno oczekiwać, by takie operacje przebiegały spektakularnie niczym w filmach. Jest przekonany, że wciąż istnieje ryzyko, że konflikt się rozszerzy i stanie się trzecią wojną światową. Ocenia, że Rosjanie mogą opuścić tereny Ukrainy tylko pod wspólnym naciskiem Waszyngtonu i Pekinu. Ostatnio pojawiły się sygnały o delikatnym ociepleniu stosunków między USA i Pekinem.
Ukraiński prezydent dodaje wreszcie, że zdążył się już przyzwyczaić do zamachów na swoje życie. Dotychczas, jak twierdzi, Rosjanie próbowali go zabić "5-6 razy". Przyznaje jednak, że stracił już rachubę, bo stało się to już niemal rutyną.