Z wraku boeinga 737-800 liniii Jeju Air wydobyto ciała wszystkich 179 ofiar śmiertelnych katastrofy, do której doszło dziś w Korei Południowej w miejscowości Muan.
Dwoje członków załogi, którzy przeżyli wypadek, znajduje się w szpitalu. Trwa ustalanie przyczyn jednego z najtragiczniejszych wypadków lotniczych w historii Korei Południowej.
Za najbardziej prawdopodobne przyczyny katastrofy obecnie przyjmuje się awarię podwozia oraz zderzenie z ptakami. Według ekspertów do katastrofy samolotu mogło doprowadzić kilka czynników. Wiadomo, że przed lądowaniem na lotnisku w Muan wieża kontroli lotów informowała o zagrożeniu związanym z przelatującymi tam ptakami.
Południowokoreańskie media cytują relacje świadków, według których przed lądowaniem widać było płomienie wydobywające się z co najmniej jednego z silników. Maszyna lądowała też bez wysuniętego podwozia. Na lotnisku w Muan pracują członkowie komisji do spraw sytuacji nadzwyczajnych.
Strefę wokół lotniska ogłoszono strefą klęski, co pozwoli na przekazanie dodatkowych środków z kasy państwa. Władze Korei Południowej oraz szefowie linii Jeju Air zapowiedzieli podjęcie wszelkich działań, które doprowadzą do wyjaśnienia przyczyn tragedii. Lotnisko w Muan będzie zamknięte do 1 stycznia.
Pełniący obowiązki prezydenta Korei Południowej Choi Sang-mok zarządził kontrole systemów bezpieczeństwa wszystkich południowokoreańskich linii lotniczych. Ministerstwo transportu rozważa ogłoszenie specjalnej kontroli wszystkich boeingów 737-800, które są wykorzystywane przez linie lotnicze w Korei Południowej. To w sumie 101 maszyn. Od dziś we wszystkich południowokoreańskich liniach lotniczych przeprowadzane są dodatkowe kontrole maszyn i procedur związanych z ich eksploatacją.
Przedstawiciele ministerstwa transportu Korei Południowej poinformowali, że przed katastrofą piloci boeinga, który rozbił się na lotnisku w Muan, informowali o zderzeniu z ptakami. Potem nadano sygnał "mayday" o bezpośrednim zagrożeniu. Maszyna lądowała bez wysuniętego podwozia. Władze badają, jaką rolę w katastrofie odegrał pas startowy, a także betonowe konstrukcje znajdujące się na jego końcu, z którymi zderzyła się maszyna przy próbie lądowania.
Edycja tekstu: Joanna Chajdas, Piotr Kołodziejski
Za najbardziej prawdopodobne przyczyny katastrofy obecnie przyjmuje się awarię podwozia oraz zderzenie z ptakami. Według ekspertów do katastrofy samolotu mogło doprowadzić kilka czynników. Wiadomo, że przed lądowaniem na lotnisku w Muan wieża kontroli lotów informowała o zagrożeniu związanym z przelatującymi tam ptakami.
Południowokoreańskie media cytują relacje świadków, według których przed lądowaniem widać było płomienie wydobywające się z co najmniej jednego z silników. Maszyna lądowała też bez wysuniętego podwozia. Na lotnisku w Muan pracują członkowie komisji do spraw sytuacji nadzwyczajnych.
Strefę wokół lotniska ogłoszono strefą klęski, co pozwoli na przekazanie dodatkowych środków z kasy państwa. Władze Korei Południowej oraz szefowie linii Jeju Air zapowiedzieli podjęcie wszelkich działań, które doprowadzą do wyjaśnienia przyczyn tragedii. Lotnisko w Muan będzie zamknięte do 1 stycznia.
Pełniący obowiązki prezydenta Korei Południowej Choi Sang-mok zarządził kontrole systemów bezpieczeństwa wszystkich południowokoreańskich linii lotniczych. Ministerstwo transportu rozważa ogłoszenie specjalnej kontroli wszystkich boeingów 737-800, które są wykorzystywane przez linie lotnicze w Korei Południowej. To w sumie 101 maszyn. Od dziś we wszystkich południowokoreańskich liniach lotniczych przeprowadzane są dodatkowe kontrole maszyn i procedur związanych z ich eksploatacją.
Przedstawiciele ministerstwa transportu Korei Południowej poinformowali, że przed katastrofą piloci boeinga, który rozbił się na lotnisku w Muan, informowali o zderzeniu z ptakami. Potem nadano sygnał "mayday" o bezpośrednim zagrożeniu. Maszyna lądowała bez wysuniętego podwozia. Władze badają, jaką rolę w katastrofie odegrał pas startowy, a także betonowe konstrukcje znajdujące się na jego końcu, z którymi zderzyła się maszyna przy próbie lądowania.
Edycja tekstu: Joanna Chajdas, Piotr Kołodziejski