Największą bolączką szczecińskich inwestycji jest ich niewłaściwa organizacja i brak nadzoru, a także brak doświadczenia - uważają goście "Kawiarenki politycznej" Radia Szczecin.
- NIK zaznaczyła, że tu cały proces wyłaniania, zaprojektowania inwestycji, wyłonienia wykonawców, potem tej kontroli, on leży i tak naprawdę nie spełnia swoich zadań. Ten nadzór w ogóle nie jest prowadzony - stwierdził Tyszler.
- Proponowaliśmy powstanie "superwydziału" mającego zająć się inwestycjami - mówi radny PiS Artur Szałabawka. - Pięć lat temu, przy pierwszym "Porozumieniu dla Szczecina", rozmawialiśmy z panem prezydentem, staraliśmy się go przekonać do tego, że musi być jeden "megawydział" inwestycji miejskich, który będzie skupiał i zajmował się wszystkimi inwestycjami.
Radna niezrzeszona Małgorzata Jacyna-Witt zaznaczyła z kolei, że to nie tylko kwestia wydziału, a współpracy. - To nie chodzi o silny wydział inwestycji. To chodzi o to, że zarządzanie inwestycjami musi być zadaniowe, czyli pomiędzy wydziałami - tłumaczyła radna.
Zdaniem NIK, szczecińscy urzędnicy niewłaściwie nadzorowali budowę najważniejszych obiektów, które powstały w mieście w ubiegłych latach. Z tego powodu wykonawcy nie wywiązywali się z ustalonych terminów, a budżet Szczecina obciążały dodatkowe wydatki - łącznie 50 milionów złotych.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".
- NIK zaznaczyła, że tu cały proces wyłaniania, zaprojektowania inwestycji, wyłonienia wykonawców, potem tej kontroli, leży i tak naprawdę nie spełnia swoich zadań. Ten nadzór w ogóle nie jest prowadzony - stwierdził Tyszler.
- Proponowaliśmy powstanie "superwydziału" mającego zająć się inwestycjami - mówił radny PiS Artur Szałabawka.