Minister finansów Mateusz Szczurek tłumaczy to, co w sobotę na konwencji programowej powiedziała premier Ewa Kopacz. Chodzi o jednolity podatek zawierający składki na ZUS i NFZ.
Premier mówiła, że miałby on wynosić 10 procent. Okazuje się, ze było to jednak uproszczenie. 10 procent to stawka dla osób najsłabiej zarabiających, ci którzy zarabiają dobrze płaciliby 39 i pół procent. Zmiany według ministra mogłyby wejść w życie w 2017 lub 2018 roku.
- Ta rewolucyjna zmiana przekłada się na ogromny wzrost dochodów do dyspozycji dla najgorzej zarabiających, a ze strony pracodawcy na spadek kosztów pracy - powiedział minister cytowany przez TVN24.
Nowy system ma przynieść najwięcej korzyści finansowych osobom najgorzej zarabiającym. Im dochody wyższe, tym korzyść byłaby mniejsza, a przy pewnym poziomie zarobków nie byłoby jej wcale.
- Ta rewolucyjna zmiana przekłada się na ogromny wzrost dochodów do dyspozycji dla najgorzej zarabiających, a ze strony pracodawcy na spadek kosztów pracy - powiedział minister cytowany przez TVN24.
Nowy system ma przynieść najwięcej korzyści finansowych osobom najgorzej zarabiającym. Im dochody wyższe, tym korzyść byłaby mniejsza, a przy pewnym poziomie zarobków nie byłoby jej wcale.