Szczeciński magistrat ubolewa i tłumaczy wpadkę z syrenami, które spóźniły się w 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Sygnał alarmowy powinien zabrzmieć w piątek punktualnie o 17. Jednak w Szczecinie syreny zawyły 27 minut później.
Miasto wyjaśnia też, że włączanie syren alarmowych w rocznice i święta to jedna z metod ich testowania. Tak miało być również w piątek o 17, czyli w godzinę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Fale radiowe, które powinny uruchomić syreny, nie dotarły do wszystkich odbiorników. Trzeba było zresetować system. Ponownie udało się go włączyć właśnie o 17:27.
- Podstawą było sprawdzenie systemu, a nie uczczenie rocznicy, w związku z tym poleciłem ponownie uruchomić system, żeby sprawdzić gdzie leży błąd - tłumaczył w magazynie "Czas Reakcji" dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego w magistracie, Witold Daniłkiewicz. - Sprawdziliśmy wszystkie urządzenia i nie znaleźliśmy przyczyny technicznej. Również operator nie popełnił żadnego błędu. Najprawdopodobniej przyczyną mogło być zakłócenie w paśmie radiowym.
Urzędnicy będą sprawdzać, co je wywołało. Taka awaria zdarzyła się pierwszy raz.
Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku. O 17 żołnierze Armii Krajowej, inne organizacje oporu oraz cywile, wśród których były kobiety i dzieci, rozpoczęli walkę o wyzwolenie stolicy z rak niemieckich okupantów. Zryw trwał 63 dni.