Sankcje nałożone przez Ministerstwo Zdrowia na klinikę ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego są niezrozumiałe i pochopne - twierdzi prof. Rafał Kurzawa, kierownik Kliniki Medycyny Rozrodu i Ginekologii PUM, której podlega laboratorium, gdzie doszło do pomyłki podczas zabiegu in vitro.
Profesor w magazynie "Radio Szczecin na Wieczór" przypomniał, że swoją funkcję objął już po tym zdarzeniu, a sam przypadek jest jednostkowy i nie można mówić o błędach systemowych.
- Jestem przekonany, że to był błąd jednostkowy. Dlatego jestem przerażony, że dyskusja - zamiast zmierzać ku temu, by wyjaśnić przyczynę, która spowodowała to co się stało - zmierza do tego, by sprowadzić odpowiedzialność do kliniki - mówił prof. Kurzawa. - Bo może chodzi o to, żeby zamknąć klinikę? Może komuś na tym zależy?
Profesor liczy na to, że zainteresowanie prokuratury pomoże wyjaśnić sprawę. - Cieszę się, że sprawą zajmie się prokuratura. Zakładam, że prokuratura będzie obiektywna - dodał.
Zgodnie z decyzją ministra zdrowia, klinika PUM musi zapłacić 76 tysięcy złotych kary. Minister wypowiedział jej też umowę na realizację rządowego programu in vitro.
Wszystko w związku ze sprawą pacjentki, która po zabiegu sztucznego zapłodnienia urodziła dziecko poczęte najprawdopodobniej z komórki jajowej innej kobiety.
Kobieta przeszła zabieg w Laboratorium Wspomaganego Rozrodu w Policach. Ośrodek podlega szpitalowi przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie.
- Jestem przekonany, że to był błąd jednostkowy. Dlatego jestem przerażony, że dyskusja - zamiast zmierzać ku temu, by wyjaśnić przyczynę, która spowodowała to co się stało - zmierza do tego, by sprowadzić odpowiedzialność do kliniki - mówił prof. Kurzawa. - Bo może chodzi o to, żeby zamknąć klinikę? Może komuś na tym zależy?
Profesor liczy na to, że zainteresowanie prokuratury pomoże wyjaśnić sprawę. - Cieszę się, że sprawą zajmie się prokuratura. Zakładam, że prokuratura będzie obiektywna - dodał.
Zgodnie z decyzją ministra zdrowia, klinika PUM musi zapłacić 76 tysięcy złotych kary. Minister wypowiedział jej też umowę na realizację rządowego programu in vitro.
Wszystko w związku ze sprawą pacjentki, która po zabiegu sztucznego zapłodnienia urodziła dziecko poczęte najprawdopodobniej z komórki jajowej innej kobiety.
Kobieta przeszła zabieg w Laboratorium Wspomaganego Rozrodu w Policach. Ośrodek podlega szpitalowi przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie.