Rafał Zahorski, były wiceprzewodniczący partii w Zachodniopomorskiem stwierdził w "Rozmowach pod krawatem", że jego rezygnacja "nikogo nie obchodzi - i bardzo dobrze".
- Cały tydzień czekaliśmy na reakcję centrali Nowoczesnej, bo Warszawa była poinformowana. Skoro tej reakcji nie było, to uznaliśmy, że nasze osoby są tak mało ważne w tej grze, że właściwie nic się nie stało. I bardzo dobrze, bo nie chcieliśmy, żeby coś się stało. Na spotkaniach z naszymi kołami partyjnymi, a przypomnę, że moje koło było największe w całym województwie, powiedziałem do ludzi: Słuchajcie, to, że ja odchodzę nic nie kończy - dalej działajcie i róbcie - stwierdził Rafał Zahorski w audycji Radia Szczecin.
Obecnie Nowoczesna ma w regionie około 200 członków. Zahorski przyznał, że wcześniej było ich trzy razy więcej.
Zahorski wraz z Dariuszem Grajem z Koszalina i Arturem Sarbinowskim ze Stargardu, którzy razem z nim odeszli z Nowoczesnej, planują założyć stowarzyszenie. W "Rozmowach pod krawatem" Zahorski podkreślił, że będzie to miejsce dla ludzi, którzy nie chcą wstępować do partii.
- Stowarzyszenie stanie się elementem promocji Zachodniopomorskiego. Jeżeli jakaś partia będzie uważała, że nasza praca czy osiągnięcia są dla nich korzystne i można to w jakiś sposób wykorzystać - będziemy otwarci. Jeśli uda się zebrać potencjał, to będziemy współpracować np. w przypadku wyborów samorządowych - zobaczymy, czy wystartujemy, czy tylko pomożemy
Nazwy i celów stowarzyszenia gość Radia Szczecin nie ujawniał.