Edward Gałązka był jedną z kilkudziesięciu osób zwolnionych z pracy ze Szczecińskiej Stoczni Remontowej Gryfia po wprowadzeniu stanu wojennego.
Po wyrzuceniu ze stoczni przez wiele miesięcy nikt nie chciał go zatrudnić.
- Chodziłem i szukałem pracy, ale wszędzie mi odmawiali i tłumaczyli się jakąś zasadą - wyjaśnia.
Teraz mówi, że chciałby mieć taką emeryturę, jaką otrzymują byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa.
- Obecnie mam 1380 zł. Czy to jest normalna emerytura? Jakbym miał taką, co mają esbecy - bardzo bym się cieszył - dodaje Gałązka.
W stanie wojennym internowano około 10 tysięcy osób. Wielu działaczy Solidarności zmuszono do emigracji.