66 lat temu zamordowano go strzałem w tył głowy. W środę mija rocznica śmierci Żołnierza Wyklętego, majora Zygmunta Szendzielarza pseudonim "Łupaszka". Był dowódcą 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, walczącym w antykomunistycznym podziemiu. W pokazowym procesie przed PRL-owskim sądem został skazany na karę śmierci.
- W latach 1944-1989 nie byliśmy suwerennym i samodzielnym państwem. Major "Łupaszka" był jednym z tych, który walczył o to, byśmy byli suwerennym państwem. Powinniśmy dbać o tych co walczyli o wolną Polskę i o to, aby nasz kraj był wolny od sowieckiej okupacji - mówił Niburski.
Kultywowanie takich tradycji jest ważne przede wszystkim dla przyszłych pokoleń - tłumaczył Zenon Szpruta z organizacji "Patriotyczny Szczecin".
- Po nas na pewno następni będą też chcieli kultywować tę tradycję. To jest piękne, bo mamy piękną i bogatą historię. Co roku staramy się brać udział w takich różnych inicjatywach. Czasami są one skromniejsze, niekiedy bardziej bogatsze. I kultywować tę tradycję - mówił Szpruta.
Major Zygmunt Szendzielarz przez 2,5 roku przebywał w więzieniu, gdzie był regularnie torturowany. Zamordowano go w 1951 roku. Jego szczątki odnaleziono trzy lata temu w zbiorowym grobie na tak zwanej "Łączce" na warszawskich Powązkach. Uroczyście pochowano go w zeszłym roku.