W tłumie na plaży nietrudno się zgubić. Błądzą zwłaszcza małe dzieci. Nadmorscy ratownicy apelują, żeby zakładać maluchom opaski nadgarstkowe z zapisanym na nich numerem telefonu do opiekuna.
Dodatkowo, w Międzyzdrojach działa radiowęzeł ratowniczy, który skraca czas poszukiwania zaginionego malucha.
Świadomość dorosłych, w kwestii bezpieczeństwa najmłodszych, w trakcie letniego wypoczynku rośnie. Czasem wystarczy jednak moment nieuwagi i dziecko znika z oczu, jak opowiada Mateusz Bobek, ratownik, który był gościem programu Radia Szczecin "Aktywna Sobota".
- Mam takie przykłady z własnego doświadczenia, że to dziecko było półtora kilometra albo nawet dwa kilometry dalej. Dziecku, które ma powiedzmy pięć, sześć lat, pokonanie takiego dystansu zajmuje naprawdę dużo czasu - kontynuuje Mateusz Bobek.
Jeżeli dziecko zaginęło na lądzie, to poszukiwania, w większości przypadków, kończą się dobrze. Gorzej, gdy opiekun nie wie czy przypadkiem jego maluch nie wszedł do wody.
- To już jest moim zdaniem karygodne zachowanie. Wtedy bowiem rusza cała procedura dotycząca zaginięcia w wodzie i ratowników trzeba oddelegować w to jedno miejsce. A co za tym idzie ratowników nie ma gdzie indziej - kończy ratownik.
W zeszłym roku na plażach, w całej Polsce, statystycznie zagubiło się od 200 do 240 dzieci.