Połowę Świąt Bożego Narodzenia spędziłem na statku - wspomina kapitan żeglugi wielkiej Mirosław Folta. Najtrudniejsza Wigilia była wtedy, gdy w Polsce ogłoszono stan wojenny. Wielu marynarzy nie wróciło wtedy do Polski.
Podczas świąt w stanie wojennym byłem we Francji. Załoga myślała, że opuszczę statek i zostanę za granicą - mówi kapitan. To były bardzo trudne święta.
- Byłem z małżonką i dzieckiem. I tylko załoga czekała, kiedy my z walizkami będziemy schodzić ze statku. No niestety nie opuściliśmy. To były drastyczne sceny - mówi Folta.
Najdalej od domu podczas Świąt Bożego Narodzenia byłem w Australii.
- Węgiel tam ładowaliśmy, bo płynąłem dookoła świata statkiem "Solidarność". Nie było choinki - mówi Folta.
Kapitan Mirosław Folta pracuje w Polskiej Żegludze Morskiej. Marynarze tylko jednego statku PŻM podczas świąt będą w Polsce.