Temat list wyborczych do Parlamentu Europejskiego nie jest zamknięty - zapewniał w "Rozmowie pod krawatem" szef klubu radnych PO w radzie miasta Łukasz Tyszler.
Tak odpowiadał na pytania o "jedynkę" dla kandydata SLD, wcześniej członka PZPR Bogusława Liberadzkiego czy o Dariusza Rosatiego - również wcześniej należącego do PZPR, a wybranego z naszego okręgu do europarlamentu 5 lat temu.
Według informacji Radia Szczecin, w ramach ustaleń Koalicji Obywatelskiej Liberadzki miałby otwierać listę, na której - jak ustaliliśmy, prawdopodobnie nie znajdzie się senator PO Tomasz Grodzki. To on pięć lat temu reklamował się hasłem "pierwszy ze Szczecina" i przegrał z warszawskim politykiem, czyli Dariuszem Rosatim, który w 2014 roku dostał "jedynkę" w Szczecinie.
Według Tyszlera teraz każdy scenariusz jest jeszcze możliwy.
- Wiem na pewno, że pan profesor Grodzki startował w wyborach. Jeżeli jest taka sytuacja, że pretendował do tej listy, to z pewnością na szczytach władz wielu tych różnych partii, jego nazwisko na pewno się przetaczało. To wcale nie znaczy, że finalnie pan profesor Grodzki, jeżeli będzie chciał startować, to na tych listach się nie znajdzie. Naprawdę, proszę mi wierzyć, że to nie jest jeszcze zamknięty temat - mówi Tyszler.
Tyszler jest szefem jednego z kół partii w mieście. Przyznał, że ich rola skończy się na rekomendowaniu kandydatów wskazanych przez władze PO.
Według informacji Radia Szczecin, w ramach ustaleń Koalicji Obywatelskiej Liberadzki miałby otwierać listę, na której - jak ustaliliśmy, prawdopodobnie nie znajdzie się senator PO Tomasz Grodzki. To on pięć lat temu reklamował się hasłem "pierwszy ze Szczecina" i przegrał z warszawskim politykiem, czyli Dariuszem Rosatim, który w 2014 roku dostał "jedynkę" w Szczecinie.
Według Tyszlera teraz każdy scenariusz jest jeszcze możliwy.
- Wiem na pewno, że pan profesor Grodzki startował w wyborach. Jeżeli jest taka sytuacja, że pretendował do tej listy, to z pewnością na szczytach władz wielu tych różnych partii, jego nazwisko na pewno się przetaczało. To wcale nie znaczy, że finalnie pan profesor Grodzki, jeżeli będzie chciał startować, to na tych listach się nie znajdzie. Naprawdę, proszę mi wierzyć, że to nie jest jeszcze zamknięty temat - mówi Tyszler.
Tyszler jest szefem jednego z kół partii w mieście. Przyznał, że ich rola skończy się na rekomendowaniu kandydatów wskazanych przez władze PO.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Pan dyrektor lepiej zająłby się szpitalem, żeby standarty spełniał a nie po radiach się lansuje.
A czy pan redaktor nie widzi w swoich szeregach starych komuchów jeszcze gorszych jak prof. Liberadzki jak by co to mogę podrzucić kilka nazwisk !
Nic odkrywczego, nie zapominajmy o genezie PO. Wystarczy spojrzeć na życiorysy działaczy, a także ich rodziców. PZPR przewija się bardzo często, więc od tego nie da się uciec. Tyle, że komuna już była i doprowadziła do tego, że Polska do dziś musi się po niej zbierać, a nikt nie chce powtórki z rozrywki.
Komuniści mieli być zamiast liści, a zamiast tego zakorzenili się na stałe w przestrzeni publicznej.
@Stetinensis, zrób coś z sobą....., odjeżdżasz coraz dalej.