60 lat temu szczecińska Pogoń rozegrała historyczny - bo pierwszy - mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej. W niedzielę, 15 marca 1959 roku Portowcy podejmowali Gwardię Warszawa. Spotkanie rozegrano na stadionie przy ul. Twardowskiego w obecności 30 tysięcy widzów.
Mecz z wysokości trybun oglądał pan Krzysztof Czemarmazowicz. Na stadion zabrał go ojciec, bo tego dnia pan Krzysztof obchodził urodziny.
- Stadion był oblężony, wszystko było podporządkowane temu meczowi. Nie spałem czekając na ten mecz; wiedziałem, że muszę tak zrobić, by wszystko podporządkować, nie spóźnić się, wszystko dopiąć, przygotować... Oczywiście musiałem mieć dropsy, żeby kogoś tam poczęstować. To był dla mnie szczególny dzień, choć niedokończony w radości: gdyby chociaż remis był to byłbym bardziej szczęśliwy - wspomina pan Krzysztof.
Henryka Libertowskiego na mecz zabrał brat.
- Jako 11-letni chłopiec patrzyłem na piłkarzy, brat - jako starszy - podpowiadał mi nazwiska. On chodził częściej, starszy, to zabrał mnie na mecz. Zrobiło to na mnie duże wrażenie, bo cały stadion był wypełniony - wspomina Libertowski.
Jak wspomina grający w meczu Teodor ''Bajbek'' Jabłonowski, kibice siedzieli nawet na otaczających boisko topolach.
- Uciecha, żeby tam być, a co dopiero: grać! Przyjechała Gwardia: ekscytacja, atmosfera super. Wydaje mi się z perspektywy czasu, że Gwardia była drużyną lepszą. Przede wszystkim była ograna w lidze, miała kilku reprezentantów Polski. My, owszem, mieliśmy drużynę, ale nie tak silną - ocenił Jabłonowski. Pogoń przegrała wynikiem 0:1.
Opiekujący się Izbą Tradycji Pogoni Szczecin Andrzej Obst dysponuje notatkami z tego meczu sporządzonymi przez Floriana Krygiera. Z nich wynika, że bramkę dla rywali szczecinian, warszawskiej Gwardii strzelił Stanisław Hachorek.
Teodor Jabłonowski pamięta to zupełnie inaczej.
- Ktoś pisał w prasie, że bramkę strzelił Hachorek. Nie Hachorek, ale Flak! Grał na prawym skrzydle, zszedł do środka, uderzył i Luciu Konarski puścił... - relacjonuje senior.
Ku wersji oficjalnej skłania się Krzysztof Czemarmazowicz.
- Nie znałem wówczas wszystkich piłkarzy, ale akurat Baszkiewicza, Stefaniszyna i Hachorka widzę; starałem się po meczu, jak schodzili z boiska, być bardzo blisko i zakodować ich twarze. On był bardzo uśmiechnięty i wyglądało na to, że jednak to on musiał tę bramkę strzelić - analizuje Czemarmazowicz.
Jak wspomina, ciężko było pogodzić się z porażką.
- Po przyjściu do domu płakałem. Nie zasługiwaliśmy na porażkę, bardziej na remis. To mnie bardzo bolało, dość długo nie mogłem dojść do siebie. Później zrozumiałem to, przeanalizowałem jakość tej drużyny, myślę o Gwardii... - dodaje Czemarmazowicz.
Andrzej Obst ocenia, że Pogoń nie była skazana na porażkę grając w tamtym składzie.
- Ludwik Konarski, Mieczysław Domżalski, Zdzisław Nowacki, Eugeniusz Ksol, Zygmunt Przybylski, Teodor Jabłonowski, Roman Jaworski, Stanisław Mielniczek, Henryk Kalinowski, Ryszard Wiśniewski, Leon Leszczyński - wylicza Obst.
Ówczesna piłka nożna i atmosfera wokół niej, również finansowa, różniła się od dzisiejszej. Pomimo tego Teodor Jabłonowski czasu by nie cofnął.
- Powiem uczciwie i szczerze, że nie zamieniłbym tych pieniędzy, które teraz zarabiają piłkarze na to, co wtedy tworzyliśmy i stworzyliśmy razem z kibicami. To było bardzo sympatyczne - ocenia Teodor ''Bajbek'' Jabłonowski.
Pogoń swój debiutancki sezon zakończyła na 10. miejscu w lidze. Gwardia była trzecia.
Obecnie granatowo-bordowi grają na najwyższym poziomie rozgrywek już 46. sezon. W tabeli wszechczasów Portowcy zajmują 7. miejsce.
- Stadion był oblężony, wszystko było podporządkowane temu meczowi. Nie spałem czekając na ten mecz; wiedziałem, że muszę tak zrobić, by wszystko podporządkować, nie spóźnić się, wszystko dopiąć, przygotować... Oczywiście musiałem mieć dropsy, żeby kogoś tam poczęstować. To był dla mnie szczególny dzień, choć niedokończony w radości: gdyby chociaż remis był to byłbym bardziej szczęśliwy - wspomina pan Krzysztof.
Henryka Libertowskiego na mecz zabrał brat.
- Jako 11-letni chłopiec patrzyłem na piłkarzy, brat - jako starszy - podpowiadał mi nazwiska. On chodził częściej, starszy, to zabrał mnie na mecz. Zrobiło to na mnie duże wrażenie, bo cały stadion był wypełniony - wspomina Libertowski.
Jak wspomina grający w meczu Teodor ''Bajbek'' Jabłonowski, kibice siedzieli nawet na otaczających boisko topolach.
- Uciecha, żeby tam być, a co dopiero: grać! Przyjechała Gwardia: ekscytacja, atmosfera super. Wydaje mi się z perspektywy czasu, że Gwardia była drużyną lepszą. Przede wszystkim była ograna w lidze, miała kilku reprezentantów Polski. My, owszem, mieliśmy drużynę, ale nie tak silną - ocenił Jabłonowski. Pogoń przegrała wynikiem 0:1.
Opiekujący się Izbą Tradycji Pogoni Szczecin Andrzej Obst dysponuje notatkami z tego meczu sporządzonymi przez Floriana Krygiera. Z nich wynika, że bramkę dla rywali szczecinian, warszawskiej Gwardii strzelił Stanisław Hachorek.
Teodor Jabłonowski pamięta to zupełnie inaczej.
- Ktoś pisał w prasie, że bramkę strzelił Hachorek. Nie Hachorek, ale Flak! Grał na prawym skrzydle, zszedł do środka, uderzył i Luciu Konarski puścił... - relacjonuje senior.
Ku wersji oficjalnej skłania się Krzysztof Czemarmazowicz.
- Nie znałem wówczas wszystkich piłkarzy, ale akurat Baszkiewicza, Stefaniszyna i Hachorka widzę; starałem się po meczu, jak schodzili z boiska, być bardzo blisko i zakodować ich twarze. On był bardzo uśmiechnięty i wyglądało na to, że jednak to on musiał tę bramkę strzelić - analizuje Czemarmazowicz.
Jak wspomina, ciężko było pogodzić się z porażką.
- Po przyjściu do domu płakałem. Nie zasługiwaliśmy na porażkę, bardziej na remis. To mnie bardzo bolało, dość długo nie mogłem dojść do siebie. Później zrozumiałem to, przeanalizowałem jakość tej drużyny, myślę o Gwardii... - dodaje Czemarmazowicz.
Andrzej Obst ocenia, że Pogoń nie była skazana na porażkę grając w tamtym składzie.
- Ludwik Konarski, Mieczysław Domżalski, Zdzisław Nowacki, Eugeniusz Ksol, Zygmunt Przybylski, Teodor Jabłonowski, Roman Jaworski, Stanisław Mielniczek, Henryk Kalinowski, Ryszard Wiśniewski, Leon Leszczyński - wylicza Obst.
Ówczesna piłka nożna i atmosfera wokół niej, również finansowa, różniła się od dzisiejszej. Pomimo tego Teodor Jabłonowski czasu by nie cofnął.
- Powiem uczciwie i szczerze, że nie zamieniłbym tych pieniędzy, które teraz zarabiają piłkarze na to, co wtedy tworzyliśmy i stworzyliśmy razem z kibicami. To było bardzo sympatyczne - ocenia Teodor ''Bajbek'' Jabłonowski.
Pogoń swój debiutancki sezon zakończyła na 10. miejscu w lidze. Gwardia była trzecia.
Obecnie granatowo-bordowi grają na najwyższym poziomie rozgrywek już 46. sezon. W tabeli wszechczasów Portowcy zajmują 7. miejsce.
- Stadion był oblężony, wszystko było podporządkowane temu meczowi. Nie spałem czekając na ten mecz; wiedziałem, że muszę tak zrobić, by wszystko podporządkować, nie spóźnić się, wszystko dopiąć, przygotować... Oczywiście musiałem mieć dropsy, żeby kogoś
- Jako 11-letni chłopiec patrzyłem na piłkarzy, brat - jako starszy - podpowiadał mi nazwiska. On chodził częściej, starszy, to zabrał mnie na mecz. Zrobiło to na mnie duże wrażenie, bo cały stadion był wypełniony - wspomina Libertowski.
- Uciecha, żeby tam być, a co dopiero: grać! Przyjechała Gwardia: ekscytacja, atmosfera super. Wydaje mi się z perspektywy czasu, że Gwardia była drużyną lepszą. Przede wszystkim była ograna w lidze, miała kilku reprezentantów Polski. My, owszem, mieliśmy
- Ktoś pisał w prasie, że bramkę strzelił Hachorek. Nie Hachorek, ale Flak! Grał na prawym skrzydle, zszedł do środka, uderzył i Luciu Konarski puścił... - relacjonuje senior.
- Nie znałem wówczas wszystkich piłkarzy, ale akurat Baszkiewicza, Stefaniszyna i Hachorka widzę; starałem się po meczu, jak schodzili z boiska, być bardzo blisko i zakodować ich twarze. On był bardzo uśmiechnięty i wyglądało na to, że jednak to on musiał
- Ludwik Konarski, Mieczysław Domżalski, Zdzisław Nowacki, Eugeniusz Ksol, Zygmunt Przybylski, Teodor Jabłonowski, Roman Jaworski, Stanisław Mielniczek, Henryk Kalinowski, Ryszard Wiśniewski, Leon Leszczyński - wylicza Obst.
- Po przyjściu do domu płakałem. Nie zasługiwaliśmy na porażkę, bardziej na remis. To mnie bardzo bolało, dość długo nie mogłem dojść do siebie. Później zrozumiałem to, przeanalizowałem jakość tej drużyny, myślę o Gwardii... - dodaje Czemarmazowicz.
Dodaj komentarz 2 komentarze
co do historii - dla mnie mecz z Legią w 1987 wygrany 4:3 to numer 1.....
Pan Jabłonowski ma rację,że bramkę strzelił Ryszard Flak a nie Stanisław Hachorek.Wszelka prasa i publikacje właśnie podają Hachorka,jednak w Przeglądzie Sportowym z 17 marca 1959 roku jest sprostowanie ,a odzwierciedleniem jest tabela strzelców ekstraklasy z tego właśnie sezonu.