Darów jest tyle, że w siedzibie PCK przy al. Wojska Polskiego 63 zabrakło miejsca do ich sortowania.
- Odbiór społeczny jest bardzo duży; z Europy, Norwegii, z Niemiec... Było sześć dużych transportów, przyjeżdżały całe, ogromne, zapakowane busy. Przyjechał 7-tonowy TiR, było tego dużo. W tej chwili umawiamy się konkretnie na dostawę, są 2-3 transporty duże każdego dnia. Są też osoby prywatne, które przyjeżdżają samochodami kombi zapakowanymi pod sufit - relacjonuje Iwona Baryła z PCK.
Na miejscu pracuje ok. 30 wolontariuszy, którzy szykują paczki do transportu na granicę z Ukrainą. Przy rozładowywaniu, sortowaniu i pakowaniu towaru pracują zarówno studenci jak i emeryci. W pomoc zaangażowali się również sami uchodźcy.
- To pierwszy dzień kiedy tu pracuję i pomagam naszym na Ukrainie. Przyjechałam do siostry, jesteśmy tu od trzech dni. Przyjechałam z Równego. Uciekliśmy do was z dwójką dzieci, ale chcemy i musimy pomóc, dlatego tu jestem - mówiła jedna z ukraińskich wolontariuszek..
Joanna Łaskarzewska, dyrektor PCK w Szczecinie, podkreśla, że nowi wolontariusze cały czas są potrzebni. Apeluje również, aby nie nadużywać znaku Czerwonego Krzyża, szczególnie przez osoby i podmioty jadące na granicę.
Podszywanie się pod Czerwony Krzyż może wprowadzić w błąd uchodźców szukających pomocy.
Magazyn, który udostępniła osoba prywatna mieści się przy ul. Szczawiowej 53 na Pomorzanach.
- Odbiór społeczny jest bardzo duży; z Europy, Norwegii, z Niemiec... Było sześć dużych transportów, przyjeżdżały całe, ogromne, zapakowane busy. Przyjechał 7-tonowy TiR, było tego dużo. W tej chwili umawiamy się konkretnie na dostawę, są 2-3 transporty duże każdego dnia. Są też osoby prywatne, które przyjeżdżają samochodami kombi zapakowanymi pod sufit - relacjonuje Iwona Baryła z PCK.