Marszałek Olgierd Geblewicz otrzymał „dyscyplinarkę” od Nikodema Thusa, wiceprzewodniczącego Zawiązków Zawodowych Pracowników Urzędu Marszałkowskiego „Samorządowiec”.
Według związkowca, przyczyną jego odejścia w trybie dyscyplinarnym była dyskryminacja i szykanowanie w związku z prowadzeniem działalności związkowej. Pracownik na podstawie artykułu 55 kodeksu pracy może wręczyć pracodawcy wypowiedzenie w trybie natychmiastowym, podając odpowiednie przyczyny. Thus dodaje, że jedną z nich było pominięcie związkowców w kwietniowych podwyżkach.
- Nie otrzymałem, jak większość pracowników, 5-procentowej podwyżki o której była mowa przez pracodawcę, że wszyscy zostaną nią objęci. Od 2015 roku, jak najbardziej świadomie pracodawca podejmował pewne kroki, które w jakiś sposób może nie to, że bezpośrednio, ale w jakimś stopniu pośrednim mnie dyskryminowało - mówi wiceprzewodniczący.
Nikodem Thus dodaje, że 5-procentowej podwyżki nie dostał także przewodniczący związku i społeczny inspektor pracy. Thus uważa, że formą szykan za działalność związkową było także zwolnienie z pracy przewodniczącego związku Marcina Badowskiego.
- Został zwolniony z pracy. W międzyczasie była Państwowa Inspekcja Pracy na kontroli, która stwierdziła, że nie powinien zostać zwolniony. Natomiast pracodawca podjął taką decyzję i poszło to wszystko do Sądu Pracy. W pierwszej i drugiej instancji został przywrócony, bo było wskazane, że pracodawca nie powinien czegoś takiego zrobić. W związku z tym został zmuszony do przywrócenia przewodniczącego do pracy - tłumaczy Thus.
Jak mówi Nikodem Thus, na tym problemy przewodniczącego związku się nie zakończyły.
- Jeżeli ma możliwość, to pracodawca stara się uprzykrzyć działalność związkową. Przewodniczącego przesunął do wydziału zamiejscowego Urzędu Marszałkowskiego w Koszalinie - mówi Thus.
W środę Radio Szczecin i Radio Koszalin zwróciło się do marszałka Olgierda Geblewicza o jego stanowisko w sprawie zarzutów o dyskryminację związkowców. Wciąż czekamy na komentarz w tej sprawie.
- Nie otrzymałem, jak większość pracowników, 5-procentowej podwyżki o której była mowa przez pracodawcę, że wszyscy zostaną nią objęci. Od 2015 roku, jak najbardziej świadomie pracodawca podejmował pewne kroki, które w jakiś sposób może nie to, że bezpośrednio, ale w jakimś stopniu pośrednim mnie dyskryminowało - mówi wiceprzewodniczący.
Nikodem Thus dodaje, że 5-procentowej podwyżki nie dostał także przewodniczący związku i społeczny inspektor pracy. Thus uważa, że formą szykan za działalność związkową było także zwolnienie z pracy przewodniczącego związku Marcina Badowskiego.
- Został zwolniony z pracy. W międzyczasie była Państwowa Inspekcja Pracy na kontroli, która stwierdziła, że nie powinien zostać zwolniony. Natomiast pracodawca podjął taką decyzję i poszło to wszystko do Sądu Pracy. W pierwszej i drugiej instancji został przywrócony, bo było wskazane, że pracodawca nie powinien czegoś takiego zrobić. W związku z tym został zmuszony do przywrócenia przewodniczącego do pracy - tłumaczy Thus.
Jak mówi Nikodem Thus, na tym problemy przewodniczącego związku się nie zakończyły.
- Jeżeli ma możliwość, to pracodawca stara się uprzykrzyć działalność związkową. Przewodniczącego przesunął do wydziału zamiejscowego Urzędu Marszałkowskiego w Koszalinie - mówi Thus.
W środę Radio Szczecin i Radio Koszalin zwróciło się do marszałka Olgierda Geblewicza o jego stanowisko w sprawie zarzutów o dyskryminację związkowców. Wciąż czekamy na komentarz w tej sprawie.