We Francji piąty wieczór z rzędu doszło do protestów przeciwko reformie emerytalnej i brutalnych zamieszek.
Do brutalnych protestów doszło w kilkudziesięciu miastach, między innymi w Rennes, Lyonie, Strasburgu i Breście. Manifestanci wznieśli barykady na ulicach, starli się z policją i próbowali wtargnąć do biur polityków i urzędów publicznych.
Do scen chaosu doszło też w Paryżu. Uliczne walki, płonące worki i kontenery z odpadami, interwencje strażaków i brutalne szarże policji z użyciem pałek i gazu łzawiącego - tak wyglądał wczorajszy wieczór na ulicach francuskiej stolicy. Aresztowano 142 manifestantów. Zgłoszono też akty przemocy ze strony policji. Władze musiały zmobilizować ponad dwa tysiące funkcjonariuszy, w tym czterystu policjantów z sił specjalnych, aby uspokoić sytuację.
Obserwatorzy wskazują, że ruch społeczny przeciwko reformie emerytalnej wymyka się spod kontroli związkowców i wchodzi w nową, bardziej brutalną fazę. To niepokoi prezydenta Emmanuela Macrona, który przeprowadzi dziś konsultacje polityczne, by szukać rozwiązania sytuacji.